132
zostały w rękopismie, a dziś może latają gdzie po rękach. Zawsze jednak poemat Krasickiego, zdaje się, polityczny, czasowej treści, wydany byłby skarbem dla literatury naszej, chociażby zresztą żadnych innych nie miał zalet, a nie sposób przypuścić nawet, żeby nie jaśniał dowcipem.
Właśnie w tymże czasie zaczął Krasicki nietylko ze sławy swojej i dowcipu znanym być i za granicą, ale nawet i z pism swoich. Sztejner w roku 1788 przełożył kilka satyr jego prozą i drukował w piśmie peryo-dycznein niemieckiem, które wtedy wydawał w Warszawie, w siódmym to mie. Sławny Jenisz jednocześnie prawic tłumaczył kilka satyr Krasickiego wierszem i drukował je w Berlinie także w peryodycznein piśmie po-święconem literaturze. Nie znamy tych tłumaczeń, ale wiedząc jak dalece satyry Krasickiego są narodowe i biorąc z tego miarę, że Niemcy niewiele umieli wtenczas po polsku, kiedy i teraz niebardzo się uczą nnszego języka, tudzież z uwagi, że tłumaczenie Sztejnera było prozą, łatwo przyjdziemy do przekonania, że cały dowcip Krasickiego zmarniał w tych przekładach pozbawionych szaty językowej i ducha polskiego.
W skutek ostatniego rozbioru Polski, Krasicki stracił nawet nadzieję, że kiedyś do kraju swego powróci. Warszawa przyszła wprawdzie pod zabór pruski, ale nie była już stolicą udzielnego kraju. Król wyjechał do Grodnn, brat królewski książę Micha! umarł nagle w Warszawie 1794 roku w sierpniu. Kroi Fryderyk Wilchelm mianował wtedy Krasickiego arcybiskupem gnieźnieńskim. Zżąłem zapewne rzucał książę poetów polskich, bo to imię zostało mu w spadku, Ileiłsberg swój kochany, w którym wiek męzki i dojrzały przepędził, przyjechał do Warmii człowiekiem w samej sile życia, a wyjeżdżał starcem. Lat 30 blizko mieszkał w Heilsbergu. Kiedy go opuścić musiał, miał już lat pięćdziesiąt przeszło.
Niedługo Rzym zwlóczył. Otrzymawszy bullę przeniesienia, Krasicki wyjechał do Gniezna, a potein zajrzał do Skierniewic i z kolei do Łowicza, nowej swojej stolicy. Zobaczmy jak ówczesna gazeta Warszawska opisywała ten przyjazd księcia, z jakiem uczuciem witało go to dawne prymasów miasto (A).
Jako arcybiskup gnieźnieński był Krasicki z kolei 79 naczelnym kapłanem w narodzie polskim rachując w poczet i Sgo Wojciecha. Jako Ignacy, pierwszy nosił to imię.
Był Krasicki na jarmarku w Łow iczu w dniu Sgo Mateusza a następnie pojechał zimą do Berlina. Złożył królowi powinszowanie na rok 1796. Rymował jeszcze, ale już wiek coraz więcćj cieżał nad nim. W domu zatem w Skierniewicach, oddał się całkiem innej literackiej pracy i pisał wiele prozą. Wtedy to zapewne ukończył wiele dzieł poumieszczanych w wydaniu Dmochowskiego. Z Dmochowskim związał się ściśle jak przyjnciel z przyjacielem, brat z bratem. Jeszcze za panownnia Stanisława Augusta przypisał Dmochowski Krasickiemu swoje tłumaczenie Nocy Junga i w wierszu do księcia pomieścił pięknych strof kilka, tak często potóm powtarzanych.