283
Sława 1 rozkosz przynęca, 1 miłość Niewiast udana. Żyłem ja ca świecie Długo mój synu, i widziałem wiele,
Alcm spokojny, szczęśliwy od chwili,
Kiedym w mouaster błędne zwrócił kroki! Pomyśl mój synu o carach światowych:
Kto nad nich wyższy? Sam stwórca jedyny.
1 któż Im z ludzi oprze się, sprzeciwi ?
A jednak synu, ta złota korona,
Nieraz im legła ciężarem ca głowie,
A wtenczas cliętiile rzucali blask świata W klasztornych celach kryli myśli swoje.
Car Iwau groźny uieraz szukał szczęścia Wśród modłów Daszych. I dwór jego świetny, Pełen pochlebców i dumnych Bojarów,
Nagle w klasztorne stronił się zacisze: Grzesznicy jawni kładli włosicnnice,
1 trepki; wtenczas rzekłbyś że to mnichy,
A car, że ojciec pobożny Igumcn!
Widziałem tutaj; ot — w tej samej celi,
(W niej mieszkał wtenczas Cyryli człowiek święty Cierpiał on wiele wtenczas i sam także Zrozumiał próżuość czczych blasków światowych); Tum widział Cara. Zmęczył się po kaźuiach,
I mękach tylu; smutny, zamyślony,
Siedział przed nami car groźny, a przed nim, Drżący z bojaźni staliśmy w milczeniu, i on spokojnie rozmawiał tu z bracią,
I rzekł nareszcie, „ojcowie pobożni,
Dzicu ten nadejdzie, kiedy utęskuiony,
Stanę przed wami o zbawienie prosić;
Ty Nikodemie, Sergiuszu, Cyryllu,
Wy wszyscy bracia, przyjmiecie me modły: Przyjdę I przed was grzesznik potępiony,
I suknię świętą przyjmę uroczyście,
1 padnę u nóg twoich święty ojcze.”
Tak mówił wielki i groźny car Iwan,
A mile w uchu brzęczały te słowa,
I płakał Iwan. I my ze łzą w oczach,
Słaliśmy prośby do niebiosów Pana,
Żeby był łaskaw, spokojność i szczęście, Zesłać tej duszy cierpiącej, burzliwej.
A syn Iwana, na tronie moskiewskim Wzdychał nasz Fedor do celi klasztornych.