403
potęga namiętności. Wszędzie niemal miłość i zemsta wstrząsa serca bohaterów Bajrona; wszędzie fatalność stawa im na przeszkodzie do szczęścia; wszędzie śmierć jest rozwiązaniem poematu. , n
W Narzeczonej z Abydos, syn mści śmierć ojca na okrutnym kre-w nym, i kocha zarazem jego córkę. Piękna Zulejka umiera patrząc na śmierć kochanka.
W Parizinie, Hugo dzielny młodzieniec kocha małżonkę swego ojca, i miłość swą przypłaca głową. Parizina traci rozum z rozpaczy.
W dramatach lord Bajron nie dorównał Szekspirowi. On jako głęboki badacz serc i namiętności ludzkich, zanadto był zajęty wewnętrzną stroną duszy człowieka. Gieniusz jego niepodległy, nie mógł się nagiąć do ciasnych form dramatu, przeznaczonego na scenę. Jego Marina Fa-liero, Dwaj Foscari, i Sardanapal lubo pełne pojedynczych piękności, nie sprawiły pożądanego wrażenia. Za to poemat Manfred, któremu Bajron nndał tylko formę dramatyczną, nie przeznaczając go bynajmniój na deski teatralne, jest utworem prawdziwie olbrzymim. W nim poeta przedstawia Człowieka w całej potędze gieniuezu, z duszą 6ilną i nieustraszoną, rozkazującego nadprzyrodzonym duchom, a jednak niezdołającego pokonać wyrzutów własnego sumienia. Duchy posłuszne woli Manfreda obsypują go we wszelkie dary, ale nie mogą dać zapomnienia przeszłości. W tym poemacie Bajron okazuje zupełny zwrot na drogę moralną i religijną. Zważmy tylko ową scenę, gdy duchy nieczyste wzywają Manfreda, aby się ukorzył
przed Aryraanem, czyli uosobioną potęgą złego.
DUCH.
1 jhj ud |r*»'-.i - :ai4 i/ittrU* mi pi ■»
Padnij na kolana prochu nikczemny, ukorz się przed tronem wielkiego
Arymana, uznaj w nim pana swego. Drżyj i bądź posłusznym.
WSZYSTKIE DUCHY.
Ukórz się nędzny śmiertelniku, albo też lękaj się naszej zemsty.
,»•«> i . Jironlau Jun I
MANFRED.
Znam waszą potęgę, a przecież nie chcę wam być posłusznym.
INNY DUCH.
Nauczemy cię pokory.
» • » »*( <«’l ■1' |, l.'oq iradS
ki .*<*»', łoi
’
MANFRED.
Nie potrzebuję waszej nauki. Ileżto nocy przetarzałem się w prochu, z obliczem pochylonem w ziemię! Spadłem niestety na najniższy stopień poniżenia, albowiem korzyłem Bię w obec własnej nędzy, w obec nadaremnej rozpaczy.