401
Duch nieboszczyka ojca ukazuje się młodemu Hamletowi, prawemu następcy, zagrzewa do zemity opowradąjąc śmierć zdradliwie przez brata zadany. Hamlet udaje szalonego dlp, pewniej izego dopięcia zamiarów zem-sty. Przez omy łkę w miejscu króla zabija starszego dworaka Poloniusza, ojca kochanki swój Ofelii. Młoda dziewica, uwiadomiona niespodzianie o zamordowaniu oj« a, wpada w szaleństwo i tonie mimo woli. Laertes brat jej mszcząc .,ię śmierci ojca i siostry wyzywa Hamleta, i rani go zatrułem żelazem. Hamlet czując śmierć blizką, dopełnia zemsty, i tąż sam:; bronią odbiera życie zdradliwemu stryjowi.
Hamlet główna osoba dramatu, zarażony jest poczynającym się już szerzyć niedowiarstwem. Dziwna niespokojność opanował? jego umysł przekonany o swej wyższości nad tłumorp, Hamlet gardzi niekiedy sam sobą. Oddany nauce nie umie godzić się z życiem, chciwy badania tak szalenie bqja chorobliwą wyobraźnię, że gdy póznićj z umysłu udaje p ,mi ^szanie zmysłów, słowa jego bezładne, mało sic różnią od tych, które poprzednio, przy zdrowym niby wymawiał rozumie.
Peme jest ponurćj poezyi, zjawienin się ducha ojca Hamleta, za to wdzięczna myśl spoczywa na obrazie pięknej i słodkiej Ofelii. Głębokio wspól-u zucia budzą jój słowa i ad obłąkanym wyrzeczone kochankiem. <
u
*1 — ~ ' V# ’ “l
1 •«ł» If.-.l • "3 r i, • I
a boS .iJsocnpl
•, . m i. -
• ul soiwcisb
kjsadoin • ijens ti eiu . lb oia
• m,,- jrfr >q I ilbois
u ii.ieis y\r% A li.fóm tęiij}oai jłf[
Co za sztacheto) umysł w ruinie! Język mądrego, ucho dworaka, 1
ualo ii*i „
—4 1 VI
o,/*'
hrrUi
^1 ’ **)l UOUST
Pałasz rycerzA, w pięknej kraiuie Róża najsłodsza, nadzieja cała,
Wzór ukształceuia. życiu zwlercudło,
Z niego rozwaga rozwagę brała, Całkiem ulubiony, wszystko przepadło, Ja najbiedniejsza z niewiast i nędzna, Com harmonijnych przysiąg miód ssała, Na rozkręconą patrzeć się muszę Arfę niebieską, wzniosłą tę duszę,
Jak daje twarde I dzikie brzęki Kwiat ten młodości; najwyższe wdzięki Schną roztrojenlem; jakże się bidze i Znać co widziałam, widzieć co -widzę.
L"
Dalej tkliwie przejmuje rzeczywiste obłąkanie Otclii; ona nic narzeka na swą dole, ona śpiewa, ale pod pozorem udun< j obojętności, głębok“ kryje się boleść. Któż nie powtórzy wraz z nratem:
— fi . ■’ 1 *'uą a ifiluiMi ' ,b i ■ a płi -»Ti(ł
Słodka Ofelio róźo-wlośnlana,
Luba dziewico, siostro kochana!
Niebar czyż rozum młodej dziewczyny Wątły jnk staren dnie I godziny?