111
Daniel i Wasyłko, synowie poległego Romana, musieli zaraz po zgonie ojca z Halicza do Wegier uchodzić; albowiem Ruryk dowiedziawszy się o zabiciu Romana, habit zakonny zrzucił i tron halicki przemocą zajął. Lecz Andrzej, król węgierski , ujmując się za młodemi książętami, wysłał liczne wojska na Ruś, które Ruryka w zaszłej potyczce pobiły i z kraju wygnały. Pomimo tego niezasypiał swojej sprawy chciwy panowania Ruryk, a połączywszy się z ksżciem czerniechowskim, targnął się znowu na tron halicki. Wdowa po Romanie, nie-widząc się więc bezpieczną w Haliczu, ujechała z synami do Włodzimirza nad Bugiem. W czasie tych zatargów i wojny domowej, Haliczanie pomnąc surowości ksżęcia Romana , ofiarowali za usunięciem całego jego potomstwa, tron wakujący
Włodzimirzowi V. (Igorowiczowi) kszciu siewierskiemu, który dla tym bezpieczniejszego zapewnienia sobie tronu od mieszkańców miasta Włodzimirza zażądał, ażeby mu chroniących się tam młodych książąt wydali. Przestraszona tym księżna, ich matka, uciekła więc z synami podczas ciemnej nocy czymprędzej z miasta, a dostawszy się wśród wielu przygód do granic polskich, skryła się w Krakowie. Tam ksże Leszek, litując się nad jej nieszczęściem, wziął młodych książąt pod swą opiekę, a wysyłając potym starszego do Andrzeja, króla węgierskiego, z listem, pisał te słowa: „Byłeś przyjacielem ojca jego, ja zaś o nieprzyjazni zapomniałem; weźmy się więc wspólnie a powróćmy mu koronę.“ — Wkrótce potym Wło-dzimirz V. zajął bez oporu i kszlwo włodzimirskie, które bratu swemu Swiatosławowi, a dzwinogrodzkie Romanowi odstąpił; ale Roman rozgniewany o coś na brata, porozumiawszy się z Haliczanami i zawarłszy potajemne przymierze z Węgrami, najechał za ich pomocą ksztwo halickie, rezydencyę zdobył i tron zajął.
jacych Polaków, a koń książęcy został dzidą przeszyty; lecz Roman nie tracąc przytomności, dosiadł konia upadającego towarzysza, na którym rąbiąc na około siebie, ujechał zdrowo z tego niebezpieczeństwa. Ale w tym dopędza go jeden Sandomierzanin, a niewiedząc., ktobyto był, dosięga go dzidą i ścieli trupem u nóg swoich. — Ze zgonem Romana upadła i odwaga dotąd zapalczywie walczących Rusinów, którzy, gdy im Wisła odwrót tamowała, zupełną kieskę ponieśli. Stracili bowiem oprócz swego książecia, tudzież wodzów sprzymierzonych Pieczyngów i Przemyślan, i kilkanaście tysięcy ludzi w nurtach rzeki. — Roman, później na pobojowisku znaleziony, został od tkliwego Leszka do Sandomierza sprowadzony i z wielkim przepychem do grobu tam złożony. Lecz Rusini uprosili sobie jego zwłoki za wymianę zostających w ich ręku jeńców polskich, i sprowadzili je do Włodzimirza, gdzie w grobie przodków pochowane zostały.