0112

0112



czucie, że ten skrawek siennika, na którym przespał choćby jedną noc, jest najczyściejszy w całej celi! Pojęcia nie mam, na mocy jakich ustępstw i porozumień między wrodzonym wstrętem a okolicznościami staje ten - zbawienny dla więźnia - układ. Tyle wiem, że każde moje miejsce na każdym takim - zawsze przecież równomiernie brudnym i wstrętnym -sienniku stawało mi się po pewnym czasie naprawdę mniej obrzydliwe. Może to ten znajomy tułaczy worek, stojący jak poduszka w głowach, ta strzeżona jak skarb malowana miska, te bezcenne błotki, trzymane dlatego właśnie tak blisko siebie? A może wreszcie nieuświadomiona pewność, że wszystko, co można było zebrać z tego czarnego łacha, zostało już przez naszą skórę i ubranie zebrane i że nam na razie nic nowego z jego strony nie zagraża? Nie wiem.

Sprzątanie celi jest dość wątpliwej jakości. Nie mamy ani zmiotki, ani szczotki, ani śmieciarki. Więc tak, jak owe nieprzeliczone niechluje przed nami, strząsamy śmiecie pod sienniki, wychodząc z założenia, że przy tej ilości trochę ich mniej czy trochę więcej naprawdę już nie gra roli.

Mała Masza, jedna z dwóch małolatek, na które już nie było miejsca w tamtych małpich klatkach, bardzo usłużnie ofiarowuje się zawsze, że zrobi za nas dyżur, i wypycha nas na progułkę. Nie ma głupich! Wiemy dobrze, co się kryje za tą uczynnością. Chytra sztuka z tej małej, czarnej, jak pisanka tatuowanej Maszy! Dobierała się już raz do worka pani Izy, ale jej na czas przeszkodziłam. Już to w ogóle pani Iza nie miała szczęścia do małolatek! Raz, pamiętam, nie mogąc się dopchać do kranu w ubomie, przyzostała tam jeszcze chwilę po naszym odejściu. Dyżurny, myśląc, że wróciłyśmy już wszystkie, otworzył klatkę małolatek, na które przychodziła po nas kolej pójścia do ubomy. Biedna pani Iza wróciła po długiej chwili z rozwichrzonym włosem, z rozerwanym kabatem, roześmiana, ale i przerażona równocześnie. Opowiadała, że gdyby jej dyżurny nie był obronił, byłyby ją tam odarły ze wszystkiego! Rzuciły się na niąz piskiem, zaczęły ją trącać, targać, szturchać, wydarły jej ręcznik i mydło - w ogóle miała wrażenie, że ją na kopytach rozniosą. Nieopisanie straszny i bezkarny jest ten klan małolatek! I wielka szkoda, kiedy się między nie - dzięki swojemu wiekowi tylko - dostanie np. takie stworzenie, jakim była ta druga małolatka z naszej celi. Nazywała się Maru-sia. Robiła wrażenie zupełnie jeszcze niezepsutego, pogodnego dziecka. Chuda, wyrośnięta, o źrebięco długich odnóżach i ciemnoorzechowych, inteligentnych oczach, miała krótko ostrzyżoną głowę i plątała się mię-

116


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
IMGP9341 zamieszkania, nie znaczy to, że musi to być ten sam teren, na którym przodkowie od dwudzies
Strzałka kierunkowa do zawracania Oznacza, że jazda z pasa ruchu, na którym jest umieszczona, jest d
• Czy wózek podnośnikowy, na którym znajdują się pracownicy, przystosowany jest bądź wyposażony w ta
CIMG0432 nazwa pum, terenu, na Którym odbyła się bitwa. Zazwyczaj jest to teren usłany nie tylk
scandjvutmp23d01 ’254 lejce. Na krzyk jego ze składu wypadł drugi, w którym Paweł poznał Dżjanhę. T
(cykliczny). Autor ten wyraża obawę, że bardziej miarodajna odpowiedź na to pytanie będzie możliwa d
P1010249 (2) S* dOS,OWnie ”na SmierĆ” Kochaiący wie, że ten drugi może mieć ,    . kr
IMG 1404015440 my. Warunek ten staje się oczywisty, gdy uświadomimy sobie, że elemgn^H te działają
Slajd9(2) Zadanie 16. Załóżmy, że rynek mieszkań do wynajęcia jest rynkiem wolnym, na którym popyt i
Obraz25 (3) 26 Rozdział 1 Ten przegląd pobieżny najwcześniejszego ze znanych stanu języka na świeti
22014 PICT2631 (2) t6w gjC^^y^r^szj^^iX£La ’• Podnosząc ten sam problem na *«ifb Włodzimierz Sokorsk
AMIN • materiał pisarski (podłoże, na którym można pisać) łany ze skór zwierzęcych Pergamin wyparł
• MARSZALEK ZJAZDÓW Ten dostojny tytuł otrzymał na którymś tam zjeździe semestralnym nasz nieocenion
„Jestem kobietą sukcesu!” 63 mat, że polityk to mężczyzna. Na pewno fakt ten mi nie ułatwił, ale i n

więcej podobnych podstron