A tymczasem zima się skończyła i szybko postępowała wiosna. Już w maju przepiękny park Katerinentalski był cały zielony, dnie czasem bywały upalne. Wpadłem tam czasem na spacer z moim psem, którego puszczałem ze smyczy, by mógł sobie używać jak w puszczy. Tam też odbyło się niejedno spotkanie z którymś z Polaków wojskowych i długa rozmowa.
Krążownik stał ciągle w porcie. Znowu zmienił się dowódca floty, a co za tym idzie, następowała pewna zmiana wśród oficerów sztabu. Na dowódcę floty wyznaczono poprzedniego dowódcę dywizjonu torpedowców kapitana Razwozowa, który zaczął ściągać do siebie swoich oficerów sztabowych z dywizjonu.
Pewnego dnia w maju do portu w Rewlu wszedł torpedowiec „Nowik” pod flagą dowódcy floty. Otrzymałem pilne zawezwanie stawienia się na torpedowiec do sztabu. Spotkał mnie starszy lejtnant Muromcew i w krótkiej, pośpiesznej rozmowie objaśnił, że sam przechodzi do dowództwa floty i że zostałem uznany za najlepszego kandydata na jego zastępcę, na stanowisko oficera nawigacyjnego sztabu dywizjonu. Było ono jednocześnie stanowiskiem oficera operacyjnego sztabu wszystkich sił, które zamierzano skoncentrować w Zatoce Ryskiej dla jej obrony. Moim szefem został wyznaczony kontradmirał Stark, którego znałem jako starszego oficera krążownika „Aurora”, gdy byłem jeszcze gardemarynem okrętowym.
Powiedział mi, że odpowiedni rozkaz już się drukuje i że muszę jeszcze tego samego popołudnia na specjalnym torpedowcu dostać się do Moonsundu. Oddał mi kilka tajnych dokumentów, klucze od kabiny i tajnych map na okręcie flagowym, który sam opuścił w takim pośpiechu. W końcu powiedział, że będzie dużo roboty. Dodał, że dowódca floty i on sam pewni są, że tylko ja mogę go dobrze zastąpić.
Nie miałem czasu zastanawiać się i pytać. Przydział był odpowiedzialny i zaszczytny. Wiedziałem, że w Zatoce Ryskiej przewidywane są szerokie operacje, że siły składały się nie tylko z torpedowców dywizjonu, wzmocnionego dwoma grupami najnowszych torpedowców, lecz także z pancernika „Sława”, który tam wprowadziłem, oraz pancernika „Cesariewicz”, wprowadzonego później, z łodzi podwodnych i wielu okrętów pomocniczych. W dywizjonie torpedowców w każdej grupie byli moi dawni koledzy oficerowie nawigacyjni i flagowi, którzy
146