0161

0161



oczyma, z walącym sercem i czuję, że mi się do gardła pcha dławiące łkanie. Ale i to wiem, że nie będę płakać. Trzeba tylko przeczekać tę pierwszą chwilę i powiedzieć sobie na zimno, że mi łzy nic a nic nie pomogą i że tak czy tak, muszę wytrzymać wszystko. Ostatecznie to nie są żadne tortury. Nikt mnie nie bije, nikt się nade mną nie znęca. Trzeba się tylko zwlec, spakować rzeczy, przywiązać do grzbietu i jakoś zleźć spod tego sufitu po ochełtanych gwoździach i łatach. Gdybyż tylko sił więcej! Blisko rok więzienia, głód w Starobielsku, ten bydlęcy transport, którego okropieństwa niepodobna nikomu opowiedzieć, wreszcie grypa - nadszarpnęły mi zdrowie i siły gruntownie. Nie ma po co kryć tego przed sobą. Na samą myśl o karkołomnej drodze, która mnie teraz czeka, pocę się ze strachu i osłabienia jak ostatnia mysz, bo spaść z pięter nie mam najmniejszej ochoty. Mnie też jeszcze trochę szkoda. Jak Raci-szewskiej!

I znowu 350 bab na rozhuśtanej desce, i znów komedie, płacze i histerie. A potem trzeci raz to samo przy wsiadaniu na drugą barżę. Pokazało się, że nas było za mało i że im nie było warto takiej półpustej, olbrzymiej arki wlec z nami na północ. Czemuż tylko nie pomyśleli o tym wcześniej? Łamanymi sztukami ładować korab, po godzinie - łamanymi sztukami rozładować go znowu po to, by bez jakiegokolwiek względu na umęczoną czeredę z nóg lecących niewolników wpędzać ich do innego.

Kiedy dostajemy się wreszcie na tę inną, mniejszą barżę, jest już wyraźny zmrok. Słońce się gdzieś podziało na chwilę, ale tylko patrzeć, jak w tym samym prawie miejscu, gdzie zapadło, ukaże się znowu. Bardzo podejrzana sprawa. Zupełnie jakby ich było dwa. Myślę, że gdyby Kopernik był stąd obserwował ruchy ciał niebieskich, byłoby mu się na pewno wszystko pomieszało.

Nasza nowa barża jest nie tylko mniejsza, ale podzielona jeszcze na pół przepierzeniem z desek. Jedną połowę korabia zajmujemy my, drugą mężczyźni.

Fortuna kołem się toczy. Dwa razy jednego dnia los rzadko się do kogo uśmiecha. Zdobywam miejsce tuż przy schodach, pod najniższym piętrem nar, na podłodze. Jednym słowem: „Kto się wywyższa, będzie poniżony”. Marysię i Helenę tłum wepchnął w inny niestety kąt barży. Mam z jednej strony Małą Władzię, a z drugiej Raciszewską. Ciemno tu u nas pod narami, ciasno, a tak nisko, że ledwie można usiąść. Nie mam jed-

165


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
kok3 Dom pewnie zrozumiał, że mózg mi się wysunął z czajJ ki, bo powiedział: —    Ma
29721 kok3 Dom pewnie zrozumiał, że mózg mi się wysunął z czajJ ki, bo powiedział: —   &n
66597 IMGW46 (3) 272 WACŁAW BERENT j co mi w piersiach Żary roznieca, Co mi się do krwi Płomieniem w
28381 RZYM 108 i poczuć, jak jego krew wlewa mi się do ust, wypełm i moje żyły. Coś we mnie rosło,
img027 zasadę dobrowolności i otwartości służby, odnoszącą się do bezinte resownej solidarności ludz
5 Nr 17/2008 Najstarszy odnoszący się do Cycerona starodruk w bibliotece AWSD w Białymstoku to: M. T
page0094 przysposobienie się do życia. Jeszcze większą stratą byłaby śmierć małoletnich, gdyby nie
Czy zgłaszając się do udziału w kursie miał(a) Pan(i) wobec niego określone oczekiwania? ■ I Nie,
Profilaktyka ■ trzeciorzędowa odnosi się do osób, które zostały wyleczone, ale z powodu mniej lub
79378 img027 zasadę dobrowolności i otwartości służby, odnoszącą się do bezinte resownej solidarnośc
65 (209) mac da: Dziwne, takie nie moje. kasia: Nie twoje? macda: Nie. Nie moje. Pierwszy raz czuję,
Nie waż się do niej pisać! Miej jaja i przetrwaj to rozstanie jak prawdziwy facet! WAw.demotywatory.

więcej podobnych podstron