specjalistami udałem się na parowiec. Zabraliśmy też ze sobą dostateczny nabój dla zatopienia parowca.
Gdy poinformowałem kapitana o moim zadaniu, zmartwił się, ale zrozumiał, że nie ma rady i polecił spuścić swoje szalupy, na które wysadzono kilku pasażerów i załogę. W międzyczasie razem ze swoimi marynarzami mordowałem się, żeby ustawić parowiec w poprzek farwateru, czego za nic nie chciał zrobić na skutek prądu. W końcu, gdy jego położenie wydawało mi się najkorzystniejsze, ażeby farwater zagrodzić, rzuciliśmy kotwice.
Niedługo potem marynarze mi zameldowali, że wszystko jest gotowe, że lont jest zapalony. Sprawdziłem, czy ktoś nie pozostał na statku, po czym pośpiesznie zeszliśmy do naszej łodzi. Starając się ukryć zaniepokojenie, zapytałem marynarzy, czy lont jest wystarczająco długi, abyśmy zdążyli odejść. Nigdy nie lubiłem ćwiczeń, podczas których zajmowaliśmy się wybuchami podobnych naboi.
Wszystko odbyło się według programu. Wybuch nastąpił w czasie wskazanym i biedny „Tor”, wstrząśnięty detonacją w przedziale maszynowym, osiadł na dnie płytkiego farwateru. Miałem potem informacje, że nie zrobiliśmy mu krzywdy zbyt wielkiej i — zdaje się — parowiec ten został zreperowany i w dalszym ciągu odbywał swoje niedalekie podróże.
Wysadziliśmy naszych przygodnych pasażerów na przystani w Hapsalu. Z południa niosła się kanonada; prawdopodobnie grupa torpedowców, pozostawiona dla rzucenia jeszcze min zaporowych, miała spotkanie z torpedowcami przeciwnika. Upewniliśmy się, czy wszystko załatwiliśmy, po czym ruszyliśmy na północ, aby przyłączyć się do sił głównych na redzie Lappviku. Przybyliśmy tam późną nocą.
Wydawało mi się, że wojna skończy się niebawem, gdyż nie było ducha oporu w obrońcach. Jeżeli chodzi o mnie samego, to wydawało mi się, że obowiązek mój spełniłem do końca. Wojnę rozpocząłem jako młody oficer z całym zapałem i w przekonaniu, że złamanie potęgi Niemców będzie korzystne dla nas, Polaków. Szedłem wszędzie, gdzie mnie posyłano i — biorąc całą sprawę ideowo — przez dłuższy czas wcale nie używałem żadnego alkoholu, chociaż koledzy dokoła ciągle mnie namawiali i długo żartowali. Potem w związku z pogłoskami o wpływach Rasputina oraz wiadomościami o niepopularnych i zacofanych
163