dni później, nie mając dostatecznej ochron^, zostały zniszczone przez samoloty hitlerowskie. Reszta dywizjonu najpierw ulokowała się w Kuźnicy, potem w Jastarni, a następnie w Juracie. Do ewakuacji drogą morską został użyty ORP „Pomorzanin” i kutry rybackie z Kuźnicy i Jastarni. Ewakuację dywizjonu zakończono w godzinach wieczornych 1 września 1939 roku.
Personel dywizjonu został spieszony i w sile jednej kompanii został skierowany do obrony Wielkiej Wsi. Kompanią dowodził kpt. mar. Eustachy Szczepaniuk. Wyewakuowane uzbrojenie, przeważnie karabiny maszynowe i amunicja do nich, zostały przeznaczone do obrony przeciwlotniczej Helu. Jedyny dostarczony z Włoch dwusilnikowy wodnosamolot typu „Cant” odleciał w głąb kraju z poleceniem wodowania na jednym z jezior. Oficerowie, podoficerowie i marynarze, którzy nie weszli w skład kompanii pieszej, zostali skierowani do różnych oddziałów obrony półwyspu. Większość czyniła to spontanicznie, na własną rękę, nie chcąc czekać bezczynnie. Morski Dywizjon Lotniczy jako jednostka lotnicza przestał istnieć.
Nim wodnosamoloty, które lądowały na Helu, uległy zniszczeniu, były robione przygotowania do nalotu bombowego na okręty hitlerowskie w Gdańsku. Nie znam przyczyn, dlaczego ten zamiar nie został wykonany. Możliwe, że brano pod uwagę, aby nie stwarzać precedensu bombardowania ludności cywilnej, ewentualność takiego komentowania bombardowania przez prasę i propagandę hitlerowską.
Jako artylerzysta morski zgłosiłem się do Dowódcy Artylerii Nadbrzeżnej (DAN). Dywizjon ten znałem dobrze. Uważałem go za swoją jednostkę macierzystą. Zostałem przyjęty z otwartymi rękami. Spotkałem tu kpt. mar. Zbigniewa Przybyszewskiego, który objął dowództwo baterii im. H. Laskowskiego, najsilniejszej baterii w obronie Helu. Spotkałem również kolegów artylerzystów z zatopionego ORP „Wicher” i uszkodzonego ORP „Gryf”. Objęli oni dowództwo baterii lądowych i gniazd obrony przeciwlotniczej. Duch bojowy w dywizjonie był wspaniały. Nikogo nie załamały dotychczasowe niepowodzenia. Wszyscy byli ogarnięci chęcią walki aż do zwycięstwa. Dowódcą dywizjonu był kmdr ppor. Stanisław Kukiełka, jego zastępcą kpt. mar. Tadeusz Rutkowski [...]
Będąc w dyspozycji dowódcy DAN, wykonywałem różne czynności. W czasie jednego z pobytów w porcie wojennym Hel dokonałem oględzin zatopionego „Wichra” i uszkodzonego „Gryfa”, znajdującego się w zatopionym doku pływającym. „Wicher” leżał na burcie i całe jego uzbrojenie znajdowało się pod wodą. „Gryf” był częściowo zanurzony, stał na stępce z przegłębieniem na rufę. Uzbrojenie jego, a mianowicie działa, częściowo znajdowały się pod wodą, a częściowo nad wodą. Trzy działa 120 mm, w tym jedno pojedyncze oraz dwa podwójne, były nie uszkodzone. Również nie uszkodzone były 2 działa plot. 40 mm. Była również możliwość wydobycia amunicji do dział. Od kpt. Kazimierza Sulisza, który
163