W dwa dni później akta sprawy Evering leżaly^B^
komisarzem na biurku. To była na pewno
ale w cukiernicy nie znaleziono jej. Kto zatem wsypa! 'jął
do kawy starszej pani?
Da pokoju wszedł urzędnik.
— Panna Evering chce mówić z panem komisarzem, yj
— Niech wejdzie... Dzień dobry pan. Co sprowadza panią do mnie?
— Mam dowód — powiedziała — dowód, jakiego pan potrzebuje — wyciągnęła z torebki jakieś zdjęcie. — Zrobiłam zdjęcie. Proszę mu się przyjrzeć dokładnie.
Komisarz oglądał zdjęcie długo i dokładnie. Na fotografii widać było jak Roland wsypuje cukier do filiżanki ciotki. Komisarz przyglądał się zdjęciu przez lupę, a potem powiedział:
— Niech pani pozwoli ze mną, panno Evering.
— Dokąd? Czy wszystko nie jest jasne?
— W pełni i dlatego proszę, aby pani ze mną poszła.
Kiedy wychodzili, po obu stronach panny Evering stanęli asystenci komisarza i w ten sposób doprowadzili ją do jego auta.
— Dokąd pan mnie zabiera? |
— Do pani mieszkania.
— Myślałam, że aresztuje pan Rolanda.
— Teraz już nie.
Po krótkiej jeździe zatrzymali się przed domem, w którym mieszkała Ingrid. Kiedy weszli do mieszkania, komisarza powiedział:
— Proszę dać mi negatyw zdjęcia.
— Negatyw?... Negatyw... Ma go fotograf, który robił odbitki.
— Popełniła pani błąd, przygotowując niezbity dowód, który miał oskarżyć brata. Na pani zdjęciu, w głębi, stoi kalendarz, na którym jest data 25 grudnia. Właśnie tego świątecznego dnia zrobiła pani zdjęcie, na którym brat słodzi kawę ciotce. Wybrała pani specjalnie dzień świąteczny, ponieważ zamierzała pani otruć ciotkę w dniu jej święta, w dniu jej urodzin, 18 marca. W takie
tylko jeden garnitur i w takie dni nosił go. Pani ciotka,
dni wszyscy ubierają się odświętnie. Brat pani miał
osoba starsza, zakładała w te dni tę samą suknię. A więc wszystko się zgadzało i nikt nie mógłby udowodnić.
kiedy robione było zdjęcie, gdyby nie kalendarz. Chciała
pani zagarnąć wszystkie pieniądze ciotki, ponieważ nienawidziła pani brata.
Przyglądała się komisarzowi swymi zimnymi oczyma.
— Skończone — powiedziała. — -Zawsze mówię, że głupota musi być ukarana. Odnosi się to również do
mnie...
SPRYCIARZ
W klasie uczniowie rozwiązują skomplikowane zadanie matematyczne o basenie, który należy napełnić wodą z rur o różnej średnicy. Kazio pierwszy oddaje pracę, a pod treścią zadania jest napisane: 84-56-20.
— Co to znaczy? — pyta zaskoczony nauczyciel.
— To numer telefonu naszego osiedloweoo hydraulika...