14
Dwudziestego piątego stycznia 1935 roku, zaledwie osiem tygodni po swym przyjacielu Kirowie, zmarł nieoczekiwanie czterdziestosiedmioletni Walerian Kujbyszew. Przyczyną śmierci była choroba serca i alkoholizm. Ponieważ Kujbyszew kwestionował wyniki śledztwa NKWD i sprzymierzył się z Kirowem i Sergo, utrzymywano, że zamordowali go lekarze, czego wcale nie musi potwierdzać dołączenie go do listy osób otrutych rzekomo przez Jagodę. Wkraczamy obecnie w fazę tak podstępnych zbrodni i zwykłego bandytyzmu, że śmierć każdego człowieka na wysokim stanowisku wydaje się podejrzana. Ale nie wszyscy zmarli wymienieni jako „zamordowani” podczas stalinowskich procesów pokazowych rzeczywiście padli ofiarą skrytobójstwa: należy przyjąć, iż w latach trzydziestych ludzie umierali również śmiercią naturalną. Syn Kujbyszewa, Władimir, uważał, że jego ojciec został zamordowany, ale ten nałogowy alkoholik był od jakiegoś czasu chory. Palatyni wiedli tak niezdrowy tryb życia, iż to naprawdę zdumiewające, że tylu spośród nich dożyło późnej starości.1
Śmierć nastąpiła jednak w bardzo odpowiednim dla Stalina momencie. Już 1 lutego skorzystał z okazji, by promować dwie nowe gwiazdy, które uosabiały ducha epoki1. Ponieważ Kaganowicz wziął na siebie ciężkie zadanie zarządzania kolejami, przekazał swoje obowiązki sekretarza komitetu moskiewskiego Nikicie Chruszczowowi, robotnikowi z niepełnym wykształceniem podstawowym, który pewnego dnia miał objąć sukcesję po Stalinie.2
Mikojan i Czubar, dwaj kandydaci na członków Politbiura, zostali pełnymi członkami, natomiast Żdanow i Eiche, szef organizacji partyjnej na Syberii zachodniej, zajęli ich miejsce jako kandydaci.