nego do stanu po 48 granatów na działo, z kolei zapoznałem wachtę bojową z wytworzoną sytuacją, apelując jednocześnie do zachowania szczególnej czujności, twardej postawy żołnierskiej i dokładności w wykonywaniu swych obowiązków. Po odśpiewaniu hymnu narodowego wachta bojowa kontynuowała czuwanie.
Szefem baterii był plut. zaw. Michał Kapelski liczący wówczas około 27 lat, wyróżniający się silną budową ciała, bystry, zaradny, zdyscyplinowany, o nieprzeciętnej jak na podoficera inteligencji. Jemu to z kolei wydałem szczegółowe dyspozycje dotyczące: 1) natychmiastowego uzupełnienia amunicji dla broni maszynowej i kbk; 2) przekwaterowania wachty wolnej z koszar do schronu bateryjnego, wzmocnienia posterunków obserwacyjno-meldunkowych itp.
Stanowisko ogniowe baterii opasane było wokół zasiekami z drutu kolczastego i stanowiło do pewnego stopnia małą twierdzę, z której i do której wszelki ruch tak kołowy, jak również i pieszy bez mej, względnie oficera wachtowego wiedzy, ze względu na ogólny porządek i bezpieczeństwo był zabroniony.
Z uwagi na powagę chwili i możliwość zaistnienia trudnych do przewidzenia sytuacji, obecność swoją na stanowisku baterii uznałem za rzecz bezsporną. Oficerom wachtowym udostępniłem korzystanie w chwilach wolnych z opuszczonego mieszkania własnego, sam natomiast kwaterę swą urządziłem w schronie bateryjnym, a więc do dnia kapitulacji Rejonu Umocnionego Hel stale byłem obecny wśród swych marynarzy. W nastroju nie pozbawionym dobrego humoru i zawadiackiej pewności siebie, obsiadając przydziałowe skarpy i skrzynki poamunicyjhe, z apetytem napełnialiśmy żołądki tym, co nam kuchnia dostarczała. Plutonowy Kapelski zapobiegliwie dbał o to, aby posiłki były na czas podrzucane, aby były treściwe i smaczne.
Po załatwieniu najpilniejszych spraw, o godz. 8.00 rano wraz ze zmianą wacht, dyżur na stanowisku objąłem osobiście. Od strony Gdańska wciąż słychać przeciągłe grzmoty dział. Na dalekim przedpolu zatoki zaatakowany został przez bombowce nieprzyjaciela statek pasażerski, wiozący rezerwistów na Hel [...]
Nad Zatoką, na wysokości 2300 m, rozściela się gęsta warstwa białych chmur. Tuż przed godziną 10 od strony Gdańska coraz to wyraźniej słychać rytmiczne dudnienie większego zespołu samolotów nieprzyjaciela. Dla baterii alarm lotniczy ogłaszam, dla Rejonu — ostrzeżenie o nalocie. Lufy zmieniają położenie i azymut według słuchu: przeciwnik wciąż niewidoczny, gdyż kurs zbliżania przebiega poprzez warstwę chmur. Jeszcze chwila — z ukrycia wynurzają się w szykach zwartych coraz to dalsze maszyny. Ogólna ich ilość 24. Sekcje pomiarowe przekazują elementy ogniowe do odbiorników działowych. Z dział 21 baterii popłynęły na spotkanie pierwsze pociski.
I oto niemiła niespodzianka! Czas przelotu pocisków do celu wyzyskany
179