0211

wałem o tym natychmiast do Rejonu Umocnionego i zarządziłem alarm plutonu, bo na stanowiskach były tylko obsługi nkm dyżurnych. Nie otwierały one ognia z powodu znacznej wysokości.

Po przybyciu na stanowiska plutonu nad zatoką, usłyszeliśmy głuchy huk dział od strony Gdańska, gdzie unosiły się czarne dymy. W jakiś czas później pojawiły się nad zatoką 3 samoloty niemieckie, które ostrzelała 22 bateria. Około godz. 6 zauważyłem nasze samoloty i wodnosamoloty, które lecąc nisko nad powierzchnią wody, a niektóre płynąc na pływakach, szły z kierunku Pucka pod Hel. Kilka z nich lądowało na piaszczystej łasze, znajdującej się między Jastarnią a Kuźnicą, reszta poszła pod Hel. Widziałem też i „Canta”, jak po wodzie sunął na pływakach w kierunku Helu¹.

W jakiś czas po tym dowiedziałem się, że Puck został zbombardowany, są zabici i ranni, a między innymi zginął dowódca Morskiego Dywizjonu Lotniczego kmdr por. pil. Szystowski.

Około godz. 10 ukazała się od strony Helu grupa 16 'bombowców niemieckich, która na średniej wysokości zbliżała się do Jastarni. Baterie plot. otworzyły ogień. Nagle jeden samolot oderwał się od grupy i runął w dół (sądziliśmy, że spada), zrzucając bombę na stojący w porcie w Jastarni okręt hydrograficzny „Pomorzanin”, któremu na szczęście nic się nie stało. Pluton nkm otworzył ogień. Inne samoloty obrzuciły bombami stanowiska 42 baterii przeciwdesantowej, a większość z nich rzuciła się na widoczne z daleka, stojące na łasze piaszczystej pomiędzy Kuźnicą a Jastarnią nasze samoloty i zniszczyła je ogniem broni pokładowej i bombami. Wszystkie samoloty spłonęły w ogniu.

Po tym nalocie², który trwał około 15—20 min., nadszedł telefonicznie lakoniczny rozkaz Dowódcy Floty: „Rozpocząć działania wojenne”.

Około godz. 14 nastąpił ponowny nalot 13 samolotów na Jastarnię od strony Helu. Zaatakowały one bombami znajdujący się w Jamie Kuźnic-kiej ORP „Gryf”, który manewrując zygzakiem po zatoce bronił się ogniem swych działek plot. i broni maszynowej.

Po jakimś czasie atakowany okręt wraz z atakującymi go samolotami zniknął nam z oczu w głębi zatoki.

Po tym nalocie zszedł z kryp minowych, brodząc po mieliźnie, chor. mar. Melcer wraz ze swymi minerami, na stanowiska plutonu nkm. Ludzie ci byli nerwowo zupełnie wyczerpani, bo bezczynnie przetrwali na

189

1

   Był to jedyny z serii sześciu samolotów torpedowo-bombowych zakupionych przez Polskę we Włoszech, jaki przed wybuchem wojny zdążył przylecieć do Pucka {porównaj przypis 2 do relacji Żochowskiego).

2

   W innych relacjach brak wzmianki na temat przedpołudniowego nalotu na Jastarnię w dniu 1 września. O nalocie takim nie wspominają też autorzy opracowań, wykorzystujących archiwalia niemieckie. Polskie wodnosamoloty z Pucka zostały zniszczone pod brzegiem Półwyspu Helskiego później niż to podaje autor, gdyż 2 września po południu (J. P e r t e k: Wielkie dni..., s. 77) lub rano 3 września.