ROZDZIAŁ 9
Stęchłe powietrze! W gęstą mgłę złe dobre jest, a dobre - złe 1 2.
Shakespeare, Makbet
Zdawało mu się w chorobie, w majaczeniu, że cały świat skazany jest na pastwę jakiejś strasznej, niesłychanej i niewidzianej morowej zarazy. [...] Pojawiły się jakieś nowe złośliwe drobnoustroje, które zagnieździły się w ciałach ludzi. [...] Ludzie, którzy je przyjęli w siebie, natychmiast dostawali obłędu i opętania. Ale nigdy, nigdy ludzie nie poczytywali siebie za tak mądrych i niezachwianych w prawdzie, za jakich uważali siebie ci zarażeni. [...] Ludzie zabijali jeden drugiego w jakiejś niedorzecznej złości**.
Fiodor Dostojewski, Zbrodnia i kara
Po zamachu 1866 roku mnóstwo młodych ludzi uczestniczących w rozruchach studenckich relegowano z uniwersytetów. Do buntów i rewolucji nie przyłączają się z reguły ludzie biedni. Dlatego też wykluczeni z rosyjskich uniwersytetów udali się na studia za granicę.
I oto już na peronie stali odprowadzający - niepocieszeni rodzice i lokaje. W oczekiwaniu na podstawienie pociągu wzdychali do czasów, kiedy jeździli do Paryża w karetach i nie było tych strasznych katastrof, o których często piszą gazety. Wreszcie pojawił się parowóz, lśniący ciemną stalą, z groźnym ogromnym kołem, świszcząc, sycząc, zionąc kłębami pary z wysokiego komina. Doczepiono go na czele składu pociągu. Na peronie pojawił się żandarm w długim szynelu. Rozległ się drugi dzwonek. Oto już trwożnie uderzono w dworcowy dzwon i pociąg płynnie ruszył. Rodzice, ocierając łzy, stali jeszcze na peronie, a towarzyszący im lokaje, kłaniając się, biegli wzdłuż pociągu.
233
* William Shakespeare, Makbet, przekł. Antoni Libera, Warszawa 2002.
2 Fiodor Dostojewski, Zbrodnia i kara, przekł. Czesław Jastrzębiec-Kozłowski, Warszawa 1955.