W tym Okresie, dokładnej daty nie pamiętam, była bombardowana Kuźnica przez samoloty niemieckie, które w godzinach popołudniowych nadleciały z kierunku Gdańska, omijając dużym łukiem nad zatoką Hel i Jastarnię.
Na drugi dzień po bombardowaniu Kuźnicy, około godz. 7 zauważono kuter rybadki, który pod białą flagą wyszedł z Kuźnicy w kierunku Pucka. Zameldowałem o tym telefonicznie dowódcy Rejonu Umocnionego Hel komandorowi Steyerowi, który odpowiedział: „Niech idzie, puścić”! Za jakiś czas nadleciał wodnosamolot niemiecki, który krążąc nad kutrem, odprowadził go do Pucka. Były to prawdopodobnie kobiety i dzieci ewakuowane po bombardowaniu w Kuźnicy.
W dniu 23 września Hel był ponownie ostrzeliwany przez pancerniki niemieckie. Dymy wybuchów nad Helem ukazywały się z przerwami od godz. około 9 do godz. 16.
W tym okresie, nie pamiętam dokładnie daty, późnym wieczorem okręty niemieckie ostrzeliwały z pełnego morza nasze pozycje obronne pod Chałupami. Jeden z okrętów strzelał pociskami oświetlającymi, które wisząc na spadochronach nad zatoką, oświetlały duży odcinek lądu, a pozostała artyleria okrętowa strzelała granatami. Ostrzeliwanie trwało około 30 minut.
W dniu 25 września około godz. 10 ukazały się na wysokości Redłowa idące wzdłuż wybrzeża szykiem torowym dwa pancerniki niemieckie otoczone trałowcami i ścigaczami. Ostrzelała je bateria cyplowa, nawiązując nierówny pojedynek artyleryjski z pancernikami, które otworzyły ogień na Hel. Po upadku pierwszych salw baterii cyplowej, czołowy pancernik został zakryty zasłoną dymną przez towarzyszące mu ścigacze.
Za chwilę słupy wytrysków salw baterii ukazały się przy drugim pancerniku i w pewnym momencie widać było czerwony błysk trafienia. Walka artyleryjska trwała około godziny, po czym obydwa pancerniki oddaliły się w stronę Gdańska.
Nad Jastarnią w tym okresie pojawiały się już codziennie wodnosamoloty niemieckie. Jeden z nich przelatując ponad stanowiskiem strzelającego plutonu nkm zrzucił... granat ręczny, którego wybuch nie wyrządził szkody. W chwilę później ostrzelało go działo plot. 40 mm, przyduszając go wiązkami pocisków świetlnych coraz niżej do ziemi. Od zguby uratowały go baraki Akademickiego Ośrodka Morskiego, za którymi się schronił, gdyż Obsługa działka, nie chcąc ich spalić, przerwała ogień.
W dniu 27 września około godz. 12 dyżurny obserwator zameldował mi, że widzi na zamglonej zatoce wystający maszt poruszającego się dużego okrętu. Zaalarmowałem pluton i sąsiadów i zameldowałem o tym do dowództwa Rejonu Umocnionego Hel. Gdy mgła opadła, rozpoznałem na zatoce pancernik niemiecki, który od Mechelinek zbliżał się do naszych stanowisk w Jastarni. Był to „Schlesien”, który zatrzymał się w odległości około 14 000 m od brzegu i otworzył do nas ogień z dział 150 mm.
196