w okopach marynarzy. Przedwczesne wycofanie dział miało bezwzględnie zły wpływ na morale oddziału.
Rankiem 9 września wybrałem i zbadałem linię ewentualnej zmiany stanowisk oddziału na wschód od Wielkiej Wsi, uzgodniłem z oficerami nowe pozycje i stanowiska broni maszynowej. Przed wieczorem nastąpiło pierwsze natarcie nieprzyjacielskie, równoczesne na całym froncie. Prawdopodobnie miało ono zadanie jedynie rozpoznania naszych linii obronnych, a nie zajęcia Wielkiej Wsi, gdyż zostało bardzo łatwo odparte ogniem bez strat własnych. Koło północy jednak Niemcy zlikwidowali moją najbardziej na zachód wysuniętą placówkę, składającą się z 5 ludzi. Ponieważ nastąpiło to bez strzału, podejrzewałem, że albo ludzie zostali zaskoczeni we śnie, albo przeszli dobrowolnie do nieprzyjaciela. W tej sytuacji zdecydowałem się wycofać oddział w nocy 300 m na wschód od Wielkiej Wsi. Dawało mi to skrócenie frontu z 4 km na 800 m, skupienie oddziału, a przez to ściślejszy nadzór nad poszczególnymi placówkami oraz zamknięcie drogi na Hel, jedynego kierunku zaopatrzenia. Wielka Wieś pozostawała pod obstrzałem moich karabinów maszynowych i mogła być broniona ewentualnym przeciwuderzeniem. Ponadto stanowiska znajdowały się na skraju lasu i były ukryte przed obserwacją nieprzyjaciela, który znał na pewno dobrze poprzednie stanowiska z rozpoznania naziemnego i fotografii lotniczych.
Zmianę stanowisk ukończyłem około godz. 2 w nocy. Około godz. 3 przybył z Jastarni pluton żołnierzy KOP pod dowództwem por. Wojciechowskiego. Razem z nimi był kpt. Branieeki, adiutant dowódcy baonu KOP 1. Początkowo chciał on zrobić z plutonem nocny wypad na Niemców, potem z wypadu zrezygnował, zostawił pluton do wzmocnienia obrony i nad ranem odjechał do Jastarni.
O świcie wkroczył do Wielkiej Wsi silny patrol niemiecki, około 30 ludzi na rowerach. Zameldowałem o tym dowódcy baonu KOP i otrzymałem rozkaz od mjr Wiśniewskiego wyrzucenia Niemców i powtórnego zajęcia opuszczonych w nocy stanowisk. Po ukończeniu akcji miałem się zameldować telefonicznie. Wyrzucenie Niemców nie było trudne. Zostawili paru zabitych i stertę rowerów na drodze. Jednego wzięliśmy do niewoli. Reszta uciekła. Z mego oddziału zginął jeden marynarz, a dwóch było rannych.
Około godz. 8 oddział zajmował poprzednie stanowiska. Pluton por. Wojciechowskiego skierowałem na wzmocnienie lewego skrzydła. Objechałem samochodem linię obrony, sprawdzając porządek i około godz. 9 zameldowałem mjr Wiśniewskiemu wykonanie zadania. Rozkazał mi wówczas zdać chwilowo dowództwo por. Wojciechowskiemu, zabrać jeńca i zameldować się osobiście u dowódcy Morskiej Obrony Wybrzeża kmdr Frankowskiego. Powtórzyłem rozkaz por. Wojciechowskiemu, który bardzo niechętnie przejmował dowództwo nad nieznanym mu oddziałem i wraz z jeńcem pojechałem samochodem do Jastarni.
207
Poprawnie powinno być: adiutant baonu KOP.