SAMOTNA PAŁACOWA SKAŁA
Trzydziestego kwietnia 1872 roku Aleksander odnotował urodziny syna. Wszystko odbyło się w gabinecie zmarłego ojca. Katia bardzo cierpiała. Lekarze obawiali się gorączki porodowej. Rozkazał: jeśli to będzie konieczne, poświęćcie dziecko, ale ona musi żyć. Nad ranem w okrutnych mękach Katia urodziła... Syn!!! Mógł tylko zanotować: „Panie, jakżeś szczodry! Sławiłem Pana naszego - ze łzami dziękowałem". Synowi nadano imię Gieorgij.
Tak więc stało się to, co przewidział Szuwałow. Przedtem również carom rodziły się dzieci z nieprawego łoża, ale wszystko odbywało się „bez rozgłosu i z zachowaniem przyzwoitości".
Jednakże Aleksander najwyraźniej przestał się troszczyć o ukrywanie czegokolwiek. Coraz więcej czasu spędzał w wynajętym dla księżnej wspaniałym pałacyku. A teraz księżnę przywożono do Pałacu Zimowego, zawsze razem z chłopcem.
W wielkiej rodzinie Romanowów strach zapanował już nie na żarty. Nowo narodzony chłopczyk wyraźnie zagrażał następcy... Jednakże nikt nie miał śmiałości rozmawiać o tym z cesarzem. Czynili to za pośrednictwem najjaśniejszych krewnych. Żeby raz na zawszy skończyć z pełnymi niepokoju epistołami owych krewnych, Aleksander napisał list do siostry Olgi (królowej wirtemberskiej):
Ona [księżna Dołgorukowa] wolała wyrzec się wszelkich świeckich rozrywek i przyjemności tak oczekiwanych przez dziewczęta w jej wieku... i poświęciła całe swoje życie miłości i trosce o mnie...
I dalej następowało to, co najważniejsze, co powinno było uspokoić królewskie rody:
Nie wtrącając się do żadnych spraw, nie bacząc na wiele usiłowań ze strony tych, którzy niegodziwie chcieliby posłużyć się jej imieniem, ona żyje wyłącznie dla mnie, zajmując się wychowaniem dzieci...
I to wszystko! Nikt do niczego nie pretenduje. Cała reszta - to jego życie prywatne.
Jednakże Szuwałowa to nie uspokoiło. Dobrze znał monarchę: zwariował na punkcie księżnej. I rzecz zgoła fatalna: nienawidzący Szuwałowa wielki książę Konstanty Mikołajewicz już zawarł znajomość z faworytą. Groziło to zawiązaniem bardzo niebezpiecznego sojuszu.
Toteż szef tajnej policji postanowił otwarcie wstąpić w szranki z „odaliską".
Tymczasem Szuwałow zastosował szczególny ton w swych stosunkach z monarchą: gburowaty ton wiernego służbisty, który nie obawia się
261