dla obojga. Słyszą często, jak obaj ze Zbyszkiem roztrząsają zagadnie- j nia wojenne lub bają dość bezradnie i na oślep o tankach, bombach, mo- i torach. j
Tak by mniej więcej wyglądała tamta połowa wagonu. j
U nas o wiele gorzej. Zbieranina tu bardzo rozmaita i właściwie prócz i naszej półki nie ma się do kogo odezwać. Najgorsze jednak, że odzywa- i ją się sami. Soczystość wyrażeń, określeń i tematów, roztrząsanych głoś- j no z jednego końca wagonu na drugi, żarty, dowcipy i kłótnie wprowa-dząją mnie czasem w duże zakłopotanie, mimo rocznej więziennej ruty- j
ny. Tyle że tam były same kobiety. Tu towarzystwo jest mieszane, zatem j
sytuacja nieraz więcej niż niemiła. Ci ukraińscy mołojcy to przeważnie 1
fornale i podmiejska ćwierćinteligencja. Nie bardzo więc można się dzi- j
wić. Kto by się tam liczył z taką jedynaczką, zaplątaną w męską gru- ,j
pę. Moi poczciwi opiekunowie i sąsiedzi zagadują jak mogą, chrząkają, '
wszczynają umyślnie głośne rozmowy, aby zagłuszyć tamte. Nie zawsze się jednak da.
Z prowiantem coraz gorzej. Parę tylko razy w ciągu tych trzech ty go- ;
dni dostaliśmy na większych stacjach przydział żywności, ale zamiast chleba są już tylko suchary. Raz czy dwa razy dali nam po kawałku kiełbasy i zupełnie dobrą rybną konserwę. Sporą puszkę na 10 osób. Jeden jedyny raz tylko czekała na nas na którejś stacji zupa i kasza. Ale to były ostatnie podrygi dobrobytu. Po pewnym czasie nie dają nam nic. Jedna stacja przekazuje nas następnej, następna twierdzi, że to właśnie poprzednia miała obowiązek nas zaopatrzyć. Nie mamy pojęcia, kto jaki obowiązek miał, fakt jednak, że przestali się nami zajmować. Coraz większe rozgoryczenie i coraz większy głód. Mamy już tylko kipiatok, nałapy-wany z rur po stacjach i po jednym sucharze dziennie. Urzędy po dworcach tłumaczą się tym, że nikt ich nie uprzedził o nadchodzącym eszelo-nie. Zbieramy zatem po wagonach pieniądze na wspólny telegram do następnego Wojen-Komatu z zawiadomieniem, że transport złożony z tylu a tylu dusz - o ile dobrze pamiętam, było nas 2500 ludzi razem -będzie przejeżdżać o tej a tej godzinie przez tę a tę stację. Nie wiem, czy przypadkiem, czy umyślnie pociąg z reguły nie stawał na takiej uprzednio podanej nam stacji. Przejeżdżaliśmy przez nią z hukiem i fukiem po to, by o parę kilometrów od dworca spędzić długi postój w szczerym polu. Wysłaliśmy z drogi ze cztery takie telegramy. Wszystkie z jednakowym skutkiem.
288