Po rozmowie z doktorem Sikorskim, również na skutek mego artykułu w „Słowie Pomorskim”, poznałem kapitana Sprun-ga, byłego oficera niemieckiej marynarki handlowej, który zaofiarował mi swoją współpracę w mojej akcji. Niestety, w toku dalszych wypadków okazało się, że pan Sprung bezprawnie używał tytułu kapitana, a poza tym skierowywał mnie nieraz tam, gdzie tylko daremnie traciliśmy razem czas.
Również na skutek tegoż artykułu otrzymałem w czasie zimy list od prezesa Związku Towarzystw Kupieckich na Pomorzu pana Marchlewskiego, który wyrażał wielkie zainteresowanie poruszoną przeze mnie sprawą i zapraszał mnie do Grudziądza w celu wygłoszenia referatu przed zebraniem delegatów. W dniu oznaczonym pojechałem do Grudziądza. Jak umiałem, zreferowałem sprawę utworzenia marynarki handlowej, co rozumiałem w ten sposób, że się powoła towarzystwo akcyjne, które zakupi na razie jeden czy dwa statki i je uruchomi. Referat mój przyjęto z wielkim zainteresowaniem, zadawano mi pytania. Odniosłem jak najlepsze wrażenie o organizacji kupców na Pomorzu, ale też zrozumiałem, że potrzeba będzie jeszcze wiele pracy, zanim osiągnie się rezultat.
Znowu zbliżał się koniec roku szkolnego, egzaminy, gdy stawałem się bardziej zajęty i nie mogłem już wyjeżdżać. Po egzaminach powinna była się rozpocząć następna podróż szkolna.
Wspomniałem, że podczas mojej bytności w Moskwie, gdy się przygotowywałem do wyjazdu do kraju, spotkałem jednego z młodszych kolegów, Feliksa Rostkowskiego. Rzeczywiście udało mu się przejść granicę, jeżeli się nie mylę, finlandzką, po czym przyjechał do Polski. Z początku zaczął pracować w Urzędzie Meteorologicznym w Gdańsku, gdzie szefem był profesor Lorkiewicz; razem z Rostkowskim pracował w tym samym urzędzie również były oficer marynarki Suszczewski. Gdy byliśmy w Gdańsku, często obaj odwiedzali nas na „Lwowie”. Wszystkim nam przyszłość nie przedstawiała się różowo. Marzyliśmy o statkach handlowych, na których będzie powiewała bandera biało-czerwona z orłem i które pod tą banderą będziemy prowadzili do rozmaitych portów. Obu przeniesiono do Departamentu Marynarki Handlowej w Warszawie, gdzie Rostkowski wkrótce zajął stanowisko jednego z głównych referentów. Żywa inteligencja Rostkowskiego i jego rzutki umysł nie pozwoliły
279