mu na stereotypowe urzędowanie, toteż mając pod ręką cały materiał statystyczny, zajął się starannie sprawą marynarki handlowej, przygotowując doskonale opracowane referaty.
W innym znowu referacie Departamentu pracował kapitan byłej Floty Ochotniczej Tadeusz Stecki, który uchodził w Rosji za jednego z najwybitniejszych kapitanów, a teraz mając duże doświadczenie i znajomość rzeczy, mógł dużo pomóc Rostkow-skiemu.
Jako podróż szkolną na rok 1923 ustalono wyjście „Lwowa” z ładunkiem drobnicy do Kopenhagi, po czym musieliśmy przejść do małego portu w Szwecji Limhamn. Stamtąd po załadowaniu cementu mieliśmy się skierować do Santos w Brazylii. Posłanie „Lwowa” do Brazylii miało jeszcze i inny cel. Otóż zabieraliśmy na pokładzie próby eksponatów rozmaitych wyrobów polskich, między innymi większą ilość pługów, które spodziewano się dobrze sprzedać kolonistom polskim. Podróż „Lwowa” miała też cel propagandowy.
23 maja wyruszyliśmy w tę daleką podróż. Znowu odbyło się nabożeństwo, znowu śniadanie z udziałem wielu osób nas odprowadzających. Wyjeżdżałem z ciężkim sercem, gdyż żona nie była zdrowa, nie mogła mnie odprowadzić. Żegnała mnie tylko nasza córka najstarsza, Zosia, której nie było mi sądzone więcej zobaczyć.