w Gdyni wtenczas nie było), po czym zająłem się badaniem całego zajścia.
Jak się okazało, podczas drogi z Helu kilku pasażerów zauważyło, że kapitan statku wypił parę kieliszków wódki czy koniaku. Gdy zdarzył się wypadek najechania na łódź przy przystani, paru zadzierzystszych pasażerów rzuciło się na kapitana z wymyślaniami, na które tamten odpowiedział podobno lżąc Polaków. Zareagowano na to w ten sposób, że kapitana pobito dotkliwie. W każdym razie nastroje wszystkich zainteresowanych i świadków najbliższych były wysoko podniecone i nie pozostało nic innego, jak zaaresztować kapitana i osadzić go w więzieniu. Dla nas oznaczało to, że statek trzeba unieruchomić, gdyż bez zgody właściciela nie mogliśmy wyznaczyć innego kapitana.
Jak można było sądzić z zebranych zeznań, wina, a raczej lekkomyślność była po obu stronach. Na łodzi wybrały się spędzające w Gdyni wakacje nauczycielki, które nie umiały dobrze kierować łodzią i niepotrzebnie żeglowały w pobliżu przystani, akurat na drodze dochodzącego statku. Ale też jest rzeczą zrozumiałą, że kapitan statku powinien był zastosować wszelkie środki ostrożności, ażeby uniknąć najechania, co mogło przecie w następstwie pociągnąć skutki o wiele gorsze. Na szczęście wszystkie panie tylko przestraszyły się i przemokły zupełnie, poza tym potraciły niektóre swoje drobiazgi. Zrobiliśmy dokładne zestawienie poniesionych strat; doraźne zapomogi najwięcej potrzebującym zostały wypłacone z kasy „Żeglugi”, a po upływie paru miesięcy, po rozstrzygnięciu sprawy w Sądzie Morskim, wszystkim paniom przyznano żądane odszkodowanie.
Kapitan statku spędził około miesiąca w więzieniu w Wejherowie i po odbyciu kary odjechał do swoich Niemiec. To nieprzewidziane zajście sprawiło nam dużo kłopotu i nieraz jeszcze potem musiałem odbywać konferencje z mecenasem Unrugiem w Gdańsku, który był naszym doradcą prawnym i umiał całą tę sprawę doskonale przeprowadzić.
Niezwłocznie po zajściu wywieszono na przystani i przy gmachu biura „Żeglugi” ogłoszenie; że komunikacja statkiem z Helem jest na czas nieokreślony przerwana. Niemniej o bardzo już późnej godzinie wieczorem, gdy jeszcze byłem w biurze, usłyszałem na dole podniesione głosy kilkunastu osób, które
318