winy i kary, stwierdzono bowiem, że działał zgodnie z regulaminem. Sam marynarz jednak miał wyrzuty sumienia i płakał, kiedy zobaczył, że zastrzelił dobrze znanego mu i łubianego oficera.
Por. mar. Okoński idąc na przedpole przed linię czujek zapewne znał hasło, lecz nie usłyszał wezwania wartownika do podania go, ponieważ wówczas dął silny wiatr od morza.
Hasło podawane było na noc również i osobom cywilnym pełniącym służbę wartowników obchodowych we wsi.
W porze nocnej patrolowanie terenu przez organy żandarmerii było bardziej intensywne aniżeli w dzień (...]
W patrolowaniu terenu nie wszyscy żandarmi jednocześnie brali udział. Część, w liczbie około sześciu, pozostawała stale na kwaterze plutonu jako pogotowie. Przeznaczeni oni byli do akcji w nieprzewidzianych wypadkach. Po każdym bombardowaniu lotniczym lub ostrzale artyleryjskim wychodziły z pogotowia tego dwuosobowe patrole do miejsc zbombardowanych lub ostrzelanych artylerią nieprzyjaciela. Patrole po przybyciu tam organizowały pomoc rannym, zanim nadeszła służba sanitarna. Organizowały gaszenie pożarów i zabezpieczenie mienia rozbitych składów lub budynków, tak wojskowych, jak i cywilnych.
O stwierdzonych skutkach nalotu i zniszczeniach patrol składał meldunek (telefonicznie lub przez gońca) dowódcy plutonu żandarmerii, a ten z kolei przekazywał meldunek do sztabu dowództwa obrony Helu. Na podstawie otrzymanych raportów sztab wysyłał na wskazane miejsca oddziały odnośnych służb pomocniczych, a w razie potrzeby karetki pogotowia z lekarzami i sanitariuszami dla udzielenia pomocy rannym.
Rejestracja zabitych i rannych na placu boju należała do obowiązku służby sanitarnej. Nazwiska poległych ustalano na podstawie aluminiowych tabliczek rozpoznawczych, tzw. „legitymacji śmierci”, które każdy żołnierz frontowy otrzymał podczas mobilizacji z kwatermistrzostwa swego oddziału i nosił na szyi, podobnie jak medalik. Na tabliczce tej wygrawerowane było imię i nazwisko, wyznanie, rok urodzenia oraz miejscowość stałego zamieszkania [...]
Rannych po nałożeniu prowizorycznych opatrunków przewożono do szpitala polowego, mieszczącego się w szkole powszechnej we wsi Hel. W szpitalu mieli oni zapewnioną opiekę lekarską, pielęgniarską i duszpasterską. Lekarzy było dwóch z kierownikiem szpitala kpt. lek. Wierzbowskim. Funkcję kapelana sprawował ksiądz Grzenia, proboszcz parafii helskiej. Był on już w starszym wieku. Chodził na froncie w krótkiej białej komży, z zawieszonym na szyi drewnianym krzyżem-krucyfiksem {...]
W budynku nadleśnictwa kwaterował 2 Morski Pluton Żandarmerii. Rejon ten, jako środek wsi, był pod ciągłym ostrzałem artylerii morskiej. Kilka domów obok legło w gruzach lub spłonęło od eksplodujących pocisków. Żandarmi ulokowali się w piwnicach nadleśniczówki. Dla lepsze-28T