Nieco niezręczna sytuacja powstała, gdy skończył się
film. Wujo widocznie miał wyrzuty sumienia, że deprawuje siostrzenicę Ale z drugiej strony było mu błogo. Daisy sprytnie narzuciła kontynuację, siadając mu na
kolanach jak na ogierze wyścigowym i zaczęła go całować. I oto wujeczek nie miał potrzeby cokolwiek móv/ić, nni też nie miał takiej możliwości. Daisy stwierdziła, że jednak czterdziestolatki lepiej całują, umiejętniei pieszczą. Doznawała dreszczyków, jakich nie doświadczyła z chłopakami.
Wuj podniecił się porządnie. I chyba się zapomniał. W pewnej chwili o mało nie doszło do groźnego incydentu, którego skutki trudno byłoby przewidzieć. Max ucapił ja za pośladki i wykonał taki ruch, jakby chciał ją nabić na siebie. Lekko się oparła, ale na pewno na nic by się to zdało. Na szczęście wuj się zmitygował w ostatniej chwili. Decyzję tę Daisy wynagrodziła mu z wdziękiem.
Gdy Max doszedł do siebie, odsapnął i oswoił się z faktem, że Daisy już sporo wie o seksie — powiedział:
— Ależ jest z ciebie ancymonek! No, no...
W następnym odcinku Daisy traci cnotę!).
Z DRUGIEJ RĘKI
Sąd poucza świadka:
— Świadek może mówić tylko o tym, co widział na własne oczy i słyszał na własne uszy. Wiadomości „z drugiej ręki” sądu nie interesują. Czy świadek zrozumiał?
— To dobrze. Proszę więc pouńedzieć, gdzie i kiedy się świadek urodził...
— Wysoki sądzie, o tym wiem tylko „z dru-giej ręki”...
PARTIA, RZĄD CUD
W czasue obiadu ojciec pyta starszego syna:
— No i o czym dziś uczyliście się w szkole?
— Pani mauńla o partii, rządzie i ludzie..
— Wszystko zrozumiałeś?
— Nic a nic.
— To ja ci wytłumaczę: jajestem partia, bo wszystkim kieruję, mama — rządem, bo wszystkim rządzi, a ty i twój brat — ludem, bo musicie nas słuchać. Zrozumiałeś?
— Tak!
Następnego dnia chłopcy napsocili i za karę nie dostali kolacji. Kiedy późnym wieczorem już leżeli w swoim pokoju w łóżkach i nie mogli zasnąć, usłyszeli, że w drugim pokoju skrzypi łóżko.
— Co tam się dzieje? — pyta młodszy brat.
Starszy tłumaczy:
— Partia pieprzy rząd, a lud... głodny!
INSEMINACJA
Młoda wdowa po rolniku idzie ipo poradę do sołtysa:
— Mąż umarł, a tu trzeba iść z krową do byka...
— Teraz te sprawy nie byk, a inseminator załatwia.
Sołtys od ręki zadzwonił, gdzie trzeba i umówił inseminatora z wdową.
Kiedy inseminator przyjechał do gospodarstwa wdowy i wszedł do obory, zauważył duży gwóźdź w futrynie.
— Ten gwóźdź niech gospodyni wyciągnie, krowa się może skaleczyć!
— Tak? A ja go specjalnie wbiłam, żeby pan miał na czym powiesić spodnie!
— 57 —