Wszystkie były jego uczenniesnni z Beeum. Znali się dobrze ze szkoły. Ba. ale podczas lekcji pannice były w sukienkach i bluzkach, w spódnicach bądź spodniach.
Miały na sobie bieliznę— A teraz były nagusieńkie! Zaraz obok ..dwóch d“, czyli Danki i Doroty, kąpały się Iza,
Sabinka 1 'Jolka. Trochę w lewo Basia z Elka. Za nimi
polewały się wodą Violetta, Tereska i Jadźka. Dostrzegł
też Edytkę, Justynkę i Stasię. Odruchowo policzył swoje podopieczne — piętnaście, a więc komplet, z Emilką włącznie.
Podszedł do „dwóch d“. Danka i Dorotka były przyjaciółkami, razem siedziały w ławce, mieszkały blisko siebie i razem wszędzie chodziły. Ktoś kiedyś powiedział: „O, idą dwie d“... I tak już zostało — wszyscy w szkole, łącznie z nauczycielami, przyzwyczaili się do tych „dwóch d”.
Dorotka odsunęła się trochę spod prysznica, robiąc miejsce dla swojego profesora. Nic sposób było stanąć pod wodą, aby nie dotknąć którejś z dziewcząt. Z uda Danki promieniowało ciepło, rozgrzany był też bok Dorotki. Kąpały się już kilkanaście minut. «
— Czy będzie pan myl głowę? — spytała Danka.
— Chyba tak. ale nie wziąłem szamponu — odparł Marcin.
— Pożyczymy panu nasz — zaofiarowała się Dorotka. — Może być nawet z usługą. Uwielbiam myć włosy, sobie i komuś.
— Ona minęła się z powołaniem — skomentowała Danka. — Powinna zostać fryzjerką, a nie ekonomist-ką!
— Proszę stać prosto i tylko głowę lekko schylić. Rozluźnić się — komenderowała Dorotka.
— Tylko nie nalej mi szamponu do oczu. Strasznie nie lubię, jak mnie szczypie w oczy.
— Oczy trzeba zamknąć. Otworzy je pan, gdy już wszystek szampon spłuczę.
Zrobił, co poleciła. Była z niej chyba niezła figlarka. Nie była wysoka, można właściwie powiedzieć, że była
się na palce. Nie stanęła za jego plecami, ani też z boku.
Zajęła pozycję z frontu. Poczuł jej piersi na swoim torsie, a po chwili i na udach czuł dotyk jej ciała. Ugniatała
jogo męskość, która powoli zaczęła ożywać-.
— A ja umyję panu profesorowi plecy — zgłosiła ofertę Danka.
Okazało się, że „dwie d” są bardzo uczynne. Ręce Danki były bardzo sprawne. Namydliła go dokładnie, a potem deiiktnie przeciągnęła paznokciami wzdłuż kręgosłupa. To było podniecające skrobanie! Usłyszał znów głosik Dorotki:
— Czy nie sądzi pan, że trzeba wykorzystać pianę nie tylko do mycia włosów na głowie?
Nic nie odpowiedział. Ale po chwili poczuł, że Dorotka zgarnęła dłonią sporą garść puszystego szamponu z jego głowy i umieściła ją na wzgórku łonowym. Ruchy jej dłoni byty prawdziwym majstersztykiem. Masowała najpierw koronę włosów, potem przesunęła ręce na boki, obniżając swe palce coraz bardziej. Wreszcie poprosiła ciepło:
— Proszę lekko rozsunąć nogi. Potrzebny jest mały rozkrok.
Jej głos dochodził gdzieś z dołu. A więc kucnęła... Zrobił, o co go prosiła. I pomyślał: czy ja nie robię z siebie pajaca? Oto czterdziestoletni belfer kąpany jest przez młode dziewczęta, które dopiero kilka tygodni temu zdały maturę. Jestem sam, a ich jest piętnaście. Czy nie wyglądam śmiesznie w ich oczach?!
— Ja też chcę trochę pomyć pana profesora! — dobiegł go jakby z oddali glos Edytkl. Mówiła chyba do Dorotki. Po chwili poczuł w okolicach męskości inną dłoń. Tak, z pewnością mycie przejęła Edytka. Wyczui, że Dorotka stoi teraz z boku i znów sięga do jego czupryny. Robiła to jakoś tak, że na ręce poczuł jej puszek... napierała się dość mocno. Rozprostował swoje paice...