przy dobijaniu statku do nabrzeża i przy cumowaniu. Wymagane jest od nich dobre zapoznanie się z portem, ale oczywiście niepotrzebny jest do tego dyplom kapitana żeglugi wielkiej.
Pilotaż w Gdyni był wtenczas w stanie organizacji, gdyż stawał się coraz bardziej potrzebny. Przedtem zaś pilotowanie załatwiali kapitan portu Zaleski i jego zastępca pan Antoniewicz. Aczkolwiek znalazłem się na stanowisku pilota starszego, to jednak po pięciu latach kapitaństwa nie było mi łatwo przyzwyczaić się do tego, że niektórzy kapitanowie jakichś statków skandynawskich węglowych traktowali mnie bardzo krytycznie, co może było wywołane okolicznością, że niektórzy z moich młodszych kolegów nie mieli dużego pojęcia o pilotowaniu i nie znali języka.
Niemniej starałem się obowiązki moje sprawować jak najsumienniej, znosząc niejednokrotnie afronty od niekoniecznie sympatycznych kapitanów skandynawskich. Parę tylko razy, gdy zresztą prestiż zarządu portu był narażony, złożyłem w tej sprawie formalne zażalenie, bez większego skutku.
Mieszkałem więc na lądzie w miłym i przyjemnym mieszkaniu na Grabówku. Codziennie wędrowałem do portu, gdzie przez godzin 10 byłem na służbie. Przy ożywionym ruchu w porcie zdarzało się, że bywałem zajęty przez kilka godzin; przy ruchu zwykłym wypadało podczas służby załatwić dwa czy trzy statki. Samo pilotowanie było przyjemne, jeżeli nie liczyć paru bardzo przykrych kapitanów. Za najprzykrzejszą w tej służbie uważałem sytuację, gdy pilot wezwany na jakąś godzinę przyjeżdżał na statek, a ten nie był jeszcze gotowy. Chcąc nie chcąc, trzeba było być obecnym przy zakończeniu formalności celnych, podczas których młodzi urzędnicy firmy maklerskiej uważali za punkt honoru napić się kieliszek kiepskiego bezcłowego „ver-schnitu”45 i zapalić wątpliwego gatunku cygaro.
Co prawda, odchodząc do pilotażu łudziłem się, że zajęcie to będzie dla mnie przejściowe i że szybko znajdę jakieś stanowisko bardziej odpowiedzialne — dyrektorskie. Sądziłem, że w warunkach rozwoju floty handlowej i coraz bardziej wzmagającym się ruchu w porcie nietrudno będzie znaleźć pracę odpowiednią, gdyż kwalifikacje posiadałem znaczne — niezłą 45 verschnit (od niem. der Verschnittwein) — wino mieszane.
334