operacja w czasie jak najszybszym jest niezbędna, w wypadku zaś przeciwnym grozi mu najgorsze.
Znajdowaliśmy się wtenczas na oceanie otwartym. Trzeba było jednak zrobić wszystko co możliwe dla poratowania zagrożonego życia. Wystosowałem więc radiodepeszę do wszystkich okrętów znajdujących się w pobliżu naszej drogi i w ciągu paru godzin odebrałem odpowiedź kapitana statku linii Cana-dian Pacific, „Duchess of Richmond”, że gotów jest ze mną się spotkać i przysłać lekarza.
Przez całą noc, która była mglista, komunikowaliśmy się z kapitanem Freerem, przy czym jego statek szedł swoim kursem, ja zaś zmieniłem kurs, ażeby go spotkać. Nazajutrz około południa oba statki spotkały się i zatrzymały. Na „Polonii” spuszczono szalupę, która skierowała się do „Duchess” i niebawem wróciła z lekarzem. Aczkolwiek nie potwierdził on tak wielkiego niebezpieczeństwa, o jakim myślał nasz doktor, to jednak postanowiliśmy wyekspediować chorego na „Duchess”, gdzie w każdej chwili mógłby mieć opiekę i jeżeliby zaszła potrzeba, mógłby być operowany.
Wymieniliśmy z kapitanem Freerem listy, szalupa została podniesiona, udaliśmy się w dalszą drogę. Nasz lekarz pojechał z powrotem do Ameryki. Na szczęście operacja nie była potrzebna, ale sprawa nabrała rozgłosu do takiego stopnia, że przejeżdżając przez granicę kanadyjską nasz lekarz prawie nie potrzebował pokazywać swego paszportu, gdyż tak wszystkim był już znany.
Lekarz z „Duchess” uprzejmie opatrzył wszystkich naszych chorych, udzielił pielęgniarce i mnie wskazówek co do opieki nad nimi. Dzięki Bogu dowieźliśmy wszystkich zdrowo do Gdyni, ale mieliśmy jeszcze jeden ciężki wypadek z pasażerem klasy trzeciej, który po zabawie, niezupełnie trzeźwy, upadł na pokładzie i rozbił głowę w sposób bardzo niebezpieczny. Lecz i on na szczęście wyleczył się.
W połowie lipca „Polonia” wyruszyła z Gdyni na wycieczkę do fiordów norweskich. Tym razem pasażerowie nasi byli wszyscy z Polski. Wśród nich był też marszałek Senatu Władysław Raczkiewicz, którego miałem zaszczyt i przyjemność bliżej wtenczas poznać i którego obecność na statku niezawodnie przyczyniła się do większego powodzenia wycieczki.
350