Optymizm i załamanie 361
- Nie, wy zadzwońcie - odparł Budionny. - To wy jesteście ludowym komisarzem obrony!
Budionny w końcu się zgodził i zadzwonił do Kuncewa. Timoszenko, któremu to najwyraźniej nie wystarczyło, rozkazał Żukowowi, aby też zatelefonował do Stalina.
Żuków nadal czekał na linii do Kuncewa, aż Stalin wstanie z łóżka. Trzy minuty później podszedł do telefonu. Żuków zameldował o sytuacji i poprosił o zgodę na przeprowadzenie kontrnatarcia. Zapadła cisza. Żuków słyszał tylko oddech Stalina.
- Zrozumieliście mnie? - spytał. - Towarzyszu Stalin?
Nadal słyszał tylko ciężki oddech. Wreszcie Stalin powiedział:
- Przyjeżdżajcie z Timoszenką na Kreml. Powiedzcie Poskriebyszowo-wi, żeby wezwał wszystkich członków Politbiura.
Mikojana i innych już powiadomiono:
- To wojna!
Niebawem do Stalina zadzwonił Budionny i dodał, że Ryga też jest bombardowana. Stalin zatelefonował do Poskriebyszowa, który spał w swoim gabinecie:
- Zaczęło się bombardowanie.1
Stalin pospieszył do miasta: nie pozwolił członkom Politbiura zostać w swoich daczach, więc byli już na miejscu. Wjechał windą na pierwsze piętro, przeszedł przez wyłożony czerwonym dywanem korytarz z drewnianą boazerią, a gdy wchodził do swojego gabinetu, rzucił Poskriebyszowowi:
- Proście wszystkich, natychmiast.
Żuków utrzymywał, że Politbiuro zebrało się o 4.30, lecz zdaniem Mo-łotowa nastąpiło to wcześniej. Z książki raportów oficera dyżurnego wynika jednak, że spotkanie rozpoczęło się o 5.45, ponad godzinę po niemieckim ataku. Mołotow, który mieszkał w tym samym budynku, niedaleko mieszkania Stalina, zjawił się pierwszy, a niebawem dołączyli do niego Beria, Timoszenko, Żuków i Mechlis.
Stalin nie załamał się: w odczuciu Mikojana wyglądał na „przybitego”. Żuków zauważył, że był „blady” i „oszołomiony”, gdy siedział przy nakrytym zielonym suknem stole „z fajką w ręku”. Zdaniem Woronowabył „przygnębiony i zdenerwowany”, ale przynajmniej w gabinecie trzymał się w karbach. Na frontach panowała całkowita anarchia. Ale tutaj, jak wspominał Czadajew, sekretarz Sownarkomu, Stalin „mówił wolno, starannie dobierając słowa, od czasu do czasu zawieszał głos. Kiedy skończył, przez chwilę
Tego ranka telefon zadzwonił również w daczy Żdanowa w Soczi: „Matka przyszła najpierw do mojego pokoju - wspominał Jurij Żdanow - i powiedziała: «Jest wojna!», a potem wyruszyliśmy z ojcem do Moskwy”.