RZYM 100

RZYM 100



ale nie planowałam zadzwonić do niego, rzucić do sin chawki: „Koniec z nami!” i się rozłączyć. Lubiłam Noal* i nie podobała mi się myśl, że mogłabym go skrzywdzi*

We wtorek, o koszmarnie wczesnej porze, zabrzęcz *! mój telefon. Wyskoczyłam z łóżka, rozglądając się / ubraniem i przeklinając martwą kreaturę, z powodu któn i obudzono mnie przed ósmą rano, ale w słuchawce usłys/.i łam głos Denise.

—    Co się stało? — zapytałam natychmiast.

-    Nic! Przepraszam, że dzwonię tak wcześnie, ale nu mogłam się doczekać. Och, Cat, jestem taka szczęśliwi Wychodzę za mąż!

Nie zarzuciłam jej żadnymi obiekcjami typu: „Jest* pewna? Tak szybko?!”. Spotykała się ze swoim chłopakicin Randym dopiero od dwóch tygodni, ale nie była z natu ry impulsywna. Twierdziła, że go kocha, i wiedziała, /< jej uczucie jest odwzajemnione. Widząc jej oczarowali) wzrok, zrozumiałam, że słowa o pośpiechu, czekaniu czy ostrożności i tak trafiłyby w próżnię. Poza tym, Denis* miała wystarczająco dużo problemów na głowie. Jej rodzi ce odmówili poznania Randy ego, bo on był katolikiem, a oni żydami. Jego rodzice też nie szaleli z radości z powo du niezwykle krótkiego związku młodych. Kto twierdzi, że miłość jest łatwa? Na pewno nie ja.

Zamierzałam przeprowadzić małą rozmowę z jej rodzi cami. Przez lata starałam się okiełznać moc swoich oczu. Nie była ona tak wielka jak u wampirów, ale mimo to, chciałam spróbować. Denise zasługiwała na szczęśliwy ślub, a ja chciałam zrobić wszystko co w mojej przeklętej

"• \, /rby tak się stało. Co mogło pójść źle? Gorzej nastali ni do ślubu już nie będą.

1 V ul.un się zapłacić za kwiaty, fotografa i tort. Oni li |m»kryć resztę kosztów.

1 1 ii im- próbowała odrzucić moją pomoc, ale ja zagrozi-tii |rj nożami i napięciem przedmiesiączkowym. W go-1 ii u. li wolnych od pracy udało się nam wybrać dla niej •i'un,, stroje druhen, kwiaty i zaproszenia. Randy ego i ■ u il.wn dopiero cztery dni przed ślubem. Ku mojej ul-• • i <> było bardzo egoistyczne, przyznaję - to on wpro-I il się do niej, a nie na odwrót. Denise powiedziała, i i narzeczony jest niezależnym konsultantem do spraw i ">ctamowania — istnym geniuszem komputerowym, i *i \i<; zachwycała - i dlatego jemu łatwiej się przenieść, •u |<) ze względu na stałą pracę.

I hnise zatrudniła mnie do pomocy przy rozpakowy-iinn jego rzeczy. Kiedy Randy podjechał pod jej dom najętą furgonetką, po raz pierwszy mu się przyjrzałam. Im! metr siedemdziesiąt osiem wzrostu, kasztanowe wło-< ik ulary bez oprawek i szczupłą, atletyczną budowę. Był .II icin przystojny, ale najbardziej spodobały mi się jego im ty. Promieniały, kiedy patrzył na Denise.

Pandy pocałował ją na przywitanie, a następnie wyciąg-n \\ do mnie rękę.

\ y musisz być Cat. Denise nie może przestać o tobie mówić. Dziękuję za pomoc przy organizowaniu ślubu. Nie ujęłam jego dłoni, tylko uściskałam go serdecznie.

Pak się cieszę, że w końcu cię poznałam! I nie dzię-I n j za pomoc. Prawdopodobnie nigdy nie wyjdę za mąż,


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
RZYM 106 -    Pewnie, że będziesz. Zadzwoń do swoich ludzi, 11 i* < I się pr
RZYM 107 Matka przez chwilę patrzyła na niego z bezgranicznym zdumieniem, a kiedy go rozpoznała, zr
71397 RZYM 100 mną. Ponieważ biegł pod wiatr, jeszcze mnie nie zwęsn1 ale prędzej czy później i tak
RZYM 10 0 Na chwilę zatrzymałam wino w ustach, zanim je prze łknęłam. Akurat to nie należało do ruty
RZYM 100 —    Ciała nadal tu są, Cat. Don rozkazał, żeby nikt ich nie ruszał, d
RZYM 100 rysopis jej gwałciciela, zorientowałem się, że chodzi o nie go, i zrozumiałem, że przeszed
RZYM 100 —    Ciała nadal tu są, Cat. Don rozkazał, żeby nikt ich nie ruszał, d

więcej podobnych podstron