— Ciała nadal tu są, Cat. Don rozkazał, żeby nikt ich nie ruszał, dopóki ty ich nie obejrzysz. I jeszcze niczego stąd nie zabrano.
Świetnie. Don był aż za bystry.
— Zrobiono zdjęcia? Spisano raport? Możemy zająć się zwłokami?
Juan skrzywił się na mój dobór słów, natomiast Tatę tylko skinął głową. Dom został otoczony przez dodatkowy oddział, na wypadek gdyby zastawiono tu na nas pułapkę, Zbliżało się południe, więc na razie byliśmy w miarę bezpieczni. Wampiry nienawidziły wcześnie wstawać. Byłam gotowa się założyć, że ktokolwiek dokonał mordu, teraz odpoczywał po pracowitej nocy.
— W porządku. Zaczynajmy.
***
Godzinę później Cooper był bliski załamania.
— Zaraz się porzygam.
Spojrzałam na niego znad szczątków do niedawna szczęśliwej pary. Tak, śniada twarz Coopera rzeczywiście nabrała zielonego odcienia.
— Porzygaj się, a zjesz wymiociny z podłogi, żołnierzu.
W odpowiedzi Cooper tylko zaklął, a ja wróciłam do
badania torsu. Od czasu do czasu słyszałam odruchy wymiotne, ale mój podwładny przełykał żółć i pracował dalej. Wciąż jeszcze miałam nadzieję, że okaże się przydatny.
Nagle wyczułam coś dziwnego w klatce piersiowej kobiety. Coś twardego, ale nie kość. Ostrożnie wyciągnęłam tę rzecz, nie zważając na nieprzyjemny mlaszczący odgłos.
I .iir i Juan pochylili się nade mną z zainteresowaniem. Wygląda jak kamień - stwierdził Tatę.
()o niby miałby znaczyć? - zastanowił się na głos Im.iii.
Poczułam, że wszystko we mnie twardnieje jak kamień, I ińry trzymałam w dłoni. Aż krzyknęłam w duchu.
Ib nie kamień, tylko kawałek wapienia. Z jaskini.
Jłojofc
Trzymajcie się w promieniu siedmiu kilometrów od 11 kin i. Jeśli podejdziecie bliżej, usłyszą bicie waszych serc. ulnych helikopterów ani radia. Tylko ręczna sygnaliza-|.i, żeby nie zdradzić naszej liczebności. Wejdę do jaskini, i wy dacie mi dokładnie trzydzieści minut. Jeśli się nie l'oj.iwię, rozwalcie ją rakietami, obstawcie teren i bądźcie / u j ni. Jeśli z jaskini wyjdzie ktoś inny niż ja, strzelajcie do niego tak długo, aż się upewnicie, że naprawdę nie żyje. \ na koniec strzelcie jeszcze parę razy.
len plan jest do niczego! - zezłościł się na mnie I ile. - Pocisk cię zabije, a wampiry później i tak wygrze-Ti.j się spod ziemi. Jeśli nie wyjdziesz, pójdziemy po cie-1'lr, i kropka.
Tatę ma rację. Nie wysadzimy jaskini, dopóki nie po-I ,iżę ci mojej parowy. - W głosie Juana brzmiał niepokój. N.twet jego aluzja była wymuszona.
Mowy nie ma, Cat — poparł ich obu Dave. — Zbyt irle razy uratowałaś mi tyłek, żebym teraz wcisnął guzik.
Tutaj nie ma demokracji — oświadczyłam lodowatym tonem. - Ja podejmuję decyzje, a wy wykonujecie
49