kilka uśmiechów. Bones natomiast dumał nad czymś w milczeniu graniczącym z nieuprzejmością.
Ja wciągnęłam Rodneya w rozmowę i starałam się ig norować przeszywające spojrzenie Bonesa. Czy był zły, żc pchnęłam Annette nożem? Boże, ona się panoszyła i wciąż gadała! Co więcej, pomimo moich zaprzeczeń, jej słow.i nie dawały mi spokoju. Wiele kobiet naraz. Gorące, żyw< ciało. Dziesiątki tysięcy.
To prawda? Owszem, wiedziałam, że zanim Bones mnu poznał, nie był mnichem. — a wręcz żigolakiem, więc mog łam się po nim spodziewać pewnej rozwiązłości - jednak ta historia nieźle mną wstrząsnęła. Tak, miał jakieś byłe. Prawdopodobnie wiele byłych, ale nigdy nie przypuszcza łam, że na jego pasku jest tyle nacięć, ile kilometrów n;i liczniku w moim samochodzie! Na samą myśl o tym mia łam ochotę go zabić, a jednocześnie schować się w jakiejś ciemnej norze. Zanim jedzenie zniknęło z talerzy, kłębiły się we mnie najróżniejsze emocje.
— Zagramy w karty, panowie? - spytała Annette.
Z jednej ze swoich licznych toreb wyjęła talię i wprawnie-ją przetasowała. Oczy Tatę’a i Juana zabłysły. Niewiele było rzeczy, które kochali bardziej niż dobrą partię pokera.
Bones natychmiast wstał.
- My nie, ale tobie życzę przyjemnej gry, Annette. Mo żesz potem odwieźć przyjaciół Cat. Rodney pojedzie z tobą i wskaże ci drogę. Później twoje szczęście się skończy.
Czterej mężczyźni nie byli głupcami. Wszyscy wiedzieli, że się biłyśmy, i bez trudu się domyślili, z jakiego powo du. Do diabła, Rodney pewnie też wszystko słyszał. Teraz rzucił Annette współczujące spojrzenie.
-- To nie było uprzejme - powiedziałam od razu po wejściu do sypialni.
Bones zamknął za nami drzwi.
- Równie dobrze możesz zostawić je otwarte; i tak nas słyszą.
- Osobnik na tyle niewychowany, żeby podsłuchiwać, zamiast zignorować, słucha na własne ryzyko — stwierdził Bones, wyraźnie na użytek naszych gości. Oparł się o drzwi. — Kolacja była stratą czasu, prawie nie tknęłaś jedzenia. A teraz powiedz mi, co się tu wydarzyło.
Szczerze mówiąc, starałam się o tym zapomnieć, bo zżerały mnie wątpliwości. Nic dziwnego, że nie miałam apetytu.
- Zwykła pyskówka. Annette powiedziała kilka złośliwych rzeczy, ja jej również, a potem dla podkreślenia swoich słów wbiłam w nią nóż.
Bones nie wyglądał na rozbawionego.
- I to wszystko? Wszystko gra i nie żywisz do niej żadnej urazy?
Bez przekonania skinęłam głową.
Bones w mgnieniu oka znalazł się przy mnie. Kiedy pochylił głowę, żeby mnie pocałować, cofnęłam się odruchowo. Widząc to, wyprostował się.
- Dobrze. Chcę usłyszeć każde jej cholerne słowo. I są na to dwa sposoby. Albo poproszę ciebie, żebyś je powtórzyła, albo dosłownie wyduszę je z Annette. Samolubna część mnie ma nadzieję, że będziesz milczała, ale to by zaszkodziło naszej sprawie. Wiele razy ci mówiłem, Kitten, że możesz powiedzieć mi wszystko. Wszystko. Pytanie tylko, czy zechcesz?
299