0413

0413



go do bezruchu brygadiera. Nie próbując się ze zdziwienia bronić nawet, pozował do tego mordobicia, z rękami zwisłymi wzdłuż ciała jak bezwładne skrzydła. A potem, kiedy Helenie tchu brakło, nie powiedział ani słowa, tylko potulnie podniósł z ziemi kalpusz, potem poszedł po tirpak, nadział go głęboko na uszy i zszedł sromotnie z pola walki, wklęsły, zgarbiony, nie oglądając się za siebie.

Jeżeli kto myśli, że po całej tej awanturze Helena nie przytaszczyła owej zakazanej pachty na grzbiecie do kibitki, to jest w błędzie. Która jak która, ale ta właśnie była naprawdę zdobyczna!

Nie mamy pojęcia, co z tego będzie i jakie konsekwencje pociągnie za sobą czynne znieważenie urzędnika kołchozu. Helena wprawdzie twierdzi, że się chłopisko nikomu nie przyzna, bo to zbyt wielki dyshonor -mnie jednak siedzący na ramieniu strach szepcze w ucho tysiące najstraszliwszych rozwiązań i epilogów tego zajścia. Nie pozostaje nam jednak nic, jak czekać, co jutro przyniesie.

To ,jutro” nazywało się w kalendarzu 26 lutego 1942. Historyczna data, którą zapamiętałam dobrze.

Dzień szedł sobie do południa razem z cieniami drzew na piasku - jak gdyby nigdy nic. Wróciłyśmy z pola wcześnie, stwierdziwszy z ulgą, że nikt widocznie o niczym nie słyszał. Bobo rąbał nasyp jak co dzień, Mus-lima jak co dzień nosiła bez wytchnienia wiadra. Po prostu dzień jak każdy inny.

Korzystając z ciepłej pogody, wyszłyśmy sobie z Marysią przed bramę. Ona kończyła - pamiętam jak dziś - parę małych dżilop, skarpetek dla jakiegoś dziecka, ja prułam moje stare rękawiczki, które Marysia obiecała mi przerobić na nowe. Zaś w głębi kibitki, za nami, Helena przybijała właśnie kamieniem obcas u swoich buciorów. Znalazła w magazynie na ziemi jeden bezcenny gulmiech, a że gwoździe są tu czymś wprost niespotykanym, postanowiła użyć go do ratowania podstawy swej egzystencji - butów.

Zdarzało się często, że kiedyśmy tak siedziały pod bramą, ludzie przechodzący mimo drogą przysiadali się na przyjacielską pogawędkę. Toteż i wtedy, zobaczywszy urzędnika kołchozu zmierzającego w naszą stronę, nie zwróciłyśmy na to uwagi. Przykucnął zresztą przy nas jak każdy z nich, gadał coś o pogodzie, kręcił machorkę, oglądał skarpetki na patyczkach, milczał, pluł, a potem zmrużonymi oczyma patrzył długo w słoneczny opar nad kołchozem.

419


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
IMG75 o to, że nie próbuję, tylko że on mnie powstrzymuje”). Uspokojenie jest łatwiejsze do wyjaśni
img073 (30) Elementa oprowadzenie do techniki sieci neuronowych 67 Nie przejmuj się, że program
PA220236 Prawo podziału Ncmsta Jeśli substancję wprowadzimy do dwóch nie mieszających się ze sobą
PODZIEMNA ROSJA nie zacznie ratować cara? On przecież nie bał się, że go zadręczą liberałowie! On sa
158.Kryteria kineste tyczne Nie oszukuj się, że ważne sprawy mogą poczekać do jutra; można je tylko
9 kopia Dlaczego woda nie wylewa się ze szklanki odwróconej do góry dnem? Potrzebne przedmioty: szkl
CCF20090120154 póki nie okaże się, że szereg 1 + 2 — 2— — 7—... oraz szereg 3 + 6 + 1—... zbiegają
CCF20140127008 (2) w zasadzie do siebie podobne, nawet jeśli przed opisaniem wydarzenia nie będą s
244 Linda Berezowska go wysiłku intelektualnego z drugiej, nie wydaje się odpowiednim narzędziem opi

więcej podobnych podstron