polsku, ale mnie rozumie. Słyszałam potem, jak się komuś przedstawiał przez telefon. Zamiast nazwiska miał numer - o ile pamiętam 603 - widocznie ci z NKWD w miej sce nazwisk mają w czasie urzędowania swój e numery.
Pierwsze przesłuchanie trwa ze dwie godziny. Z początku nie mogę nic wykombinować. Nie zarzuca mi jeszcze nic, tylko pyta, pyta, pyta. O całą rodzinę do pradziadków i prababek, przy czym spisuje moje zeznanie. Pod sam koniec wreszcie pyta mnie, dlaczego przy paszportyzacji podałam się za aktorkę, a jestem burżujem i posiadam ten a ten majątek ziemski. Robię naiwną i zdziwioną.
- Dlatego, że przy paszportyzacji pytano mnie, gdzie rabotałam. Nikt mnie nie pytał, co posiadam. A ponieważ rabotałam w teatrze, na co przedłożyłam dowody, zeznałam zgodnie z prawdą, że jestem aktorką.
Nie odpowiedział mi na to nic, tylko się kpiąco uśmiechnął kącikiem ust... Nie wiem, czy nad moją głupotą, czy przewrotnością! Odczytał mi potem głośno protokół i kazał podpisać. Podpisałam. Potem sprowadził mnie znów do hallu, gdzie czekałam do następnego dnia w południe. Na szczęście miałam jeszcze kawałek chleba i trochę cukru. Tej nocy to już spałam, skulona na ławce, bo byłam zmęczona i głodna. Tamtych dwóch już nie było.
Nazajutrz około dwunastej śledczy zjawia się znowu i prowadzi mnie do naczelnika.
Siedział za stołem ogromny, opasły, o twarzy tak obrzękłej, że mu prawie oczu nie widać. Musiał mieć krótki wzrok, bo mrużył te zapuchłe powieki w sposób niecierpliwy i nerwowy. Pyta opryskliwie i już z góry jest zirytowany odpowiedzią. Wpiera we mnie między innymi, że już od czasu ich wkroczenia jeździłam skrycie na wieś i buntowałam fornali przeciw ich reżymowi. Także chce ze mnie wydobyć nazwiska chłopów, którzy mi przywozili prowianty i drzewo, o czym dobrze - jak mówi -wiedzą, bo widziano przed moim domem fury ze wsi. Zaprzeczam oczywiście, bo w domu od wybuchu wojny istotnie nie byłam, a jeśli chodzi o fury, to twierdzę, że nie były to wcale moje fury, tylko jakieś podmiejskie, chłopskie, które mi przywoziły kupione drzewo. Naczelnik nie wierzy. Wścieka się. Podskakuje na krześle i widzę, że furia go dusi.
- Kiedy wy byli ostatni raz w majątku?
- 31 sierpnia 1939 roku.
- A co wy tam robili tego 31 sierpnia 1939 roku - a?
36