0034

0034



Ojciec, jako wojskowy, zmuszony był korzystać z przysługującego mu przywileju i ulokował starszego brata w Korpusie Kadetów. Zostałem więc w domu sam, jeżeli nie liczyć rodzeństwa młodszego. Oddano mnie do szkoły prywatnej, której właściciel był jedynym profesorem dla obu klas. Lekcje odbywały się właściwie w języku niemieckim i bardzo niewiele słyszało się rosyjskiego. W szkole tej powodziło mi się bardzo dobrze. Profesor mnie lubił i wyróżniał. Gdy mnie kiedyś za coś ukarał, a kara polegała na tym, że zostałem w szkole zatrzymany po lekcjach, przyniósł mi bardzo piękną i ciekawą książkę, o której wszyscy uczniowie w szkole wiedzieli, że nadeszła do biblioteki i każdy chciał ją jak najprędzej przeczytać. Była to jedna z książek Maine’a Reeda o walkach z Indianami w Ameryce Północnej. Ta pierwsza przeczytana powieść Maine’a Reeda wywarła na mnie duże wrażenie. Za nią poszły inne jego powieści, jak również wszystko to, co było w bibliotekach z opowiadań Jules’a Verne’a. Element morski tych powieści zainteresował mnie najbardziej. Kiedy miałem lat 8, zacząłem marzyć o morzu i o podróżach morskich. Zwierzyłem się z tego ojcu i pierwszym objawem mojej „morskości” była natarczywa prośba, ażeby ojciec sprawił mi czapkę marynarską z napisem na wstążeczce „marynarz”. Dostałem tę czapkę, nosiłem ją dumnie i byłem zupełnie zadowolony, gdy spotykani chłopcy odczytywali na głos słowo „marynarz” — wydawało mi się, że już prawie nim jestem.

W drugim roku pobytu w szkole — ze względu na dobre postępy w nauce oraz dobre sprawowanie się — zostałem „prymusem”. Było to połączone ze znacznymi przywilejami: stałem się pomocnikiem profesora w przestrzeganiu w klasie porządku. Pewnego razu któryś z moich kolegów nie tylko nie usłuchał mnie, ale jeszcze wpakował mi do oka strzałę z papieru. Profesor stosunkowo surowo go ukarał. Było mi przykro, ale dyscyplinę w klasie było potem łatwiej utrzymać. Imieniny profesora były dla nas wielkim świętem. Z pobliskiej piekarni przynoszono ogromną tacę ciastek z kremem, które profesor rozdzielał między wszystkich. W tej uczcie imieninowej brały udział nawet żona i córeczka profesora, sympatyczna Ewka. Oczywiście przez parę godzin lekcji nie było.

Po ukończeniu szkoły przygotowawczej musiałem złożyć egzaminy wstępne do klasy pierwszej szkoły średniej. Przygoto-

21


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Filozofia jako nauka o bycie Istnieje nauka, która bada Byt jako taki i przysługujące mu atrybuty is
Filozofia jako nauka o bycie Istnieje nauka, która bada Byt jako taki i przysługujące mu atrybuty is
przysługują mu odszkodowania i odprawy, wynikające z przepisów prawa pracy. Andrzej Kraszewski był
P1080022 bardzo zgadza się z innymi. Nic wykorzystując właściwie tego przekazu i tak ks. Józef Nowac
page0022 22 jako niedbalstwo o własne dobro i korzyści, zowie się wspaniałomyślnością; jako niedbal-
Z ŻYCIA B1BLJ0TEK 157 drogą kupna jak i jako dary i druki obowiązkowe. Korzystało w r. 1926/27 z Bib
49 (39) 49 SZCZEPAN. A dy ci cieku on zrobił taką rebeliją, jako i Piemontez, a tak się bronił, żeśm
kota, ale trudno! W podzięce za mleko kot obiecał wędrowcowi niespodziankę. I rzeczywiście -przysłał
Ochrona dziedziczenia Spadkobierca wstępuje w ogól praw majątkowych spadkodawcy, a zatem przysługuj
W przypadku niewykorzystania przez pracownika przysługującego mu urlopu z powodu ustania stosunku pr
Michał z Mon tein (Montagne) Dziadek handlował soloną rybą, ojciec kupił posiadłość, a Michał był pa

więcej podobnych podstron