0037

0037



czkawki ma jeszcze pierzynę, ale śpi na gołym sienniku, bo jej piernata szkoda. Na ostatnim łóżku gruba, krępa wiejska dziewczyna, bosa, w wytartym serdaku. Tę też capnęli na granicy, ale ona szła znów na tamtą stronę, i to z jakimiś papierami rzekomo. Tak mi przynajmniej szepce pani Stefania, która z nią dłużej siedzi. Hania udaje głupszą, niż jest. Mówi do nas tylko po rusku i, milcząc, przysłuchuje się naszym rozmowom. Ma niespotykanie śliczne, rasowe ręce o długich, niespotykanie brudnych paznokciach.

Wszystkie ściany naszej celi pełne wydrapanych w tynku podpisów... Imiona, nazwiska, daty przesłuchań, czasem wiek, adres... Znajduję jedną znajomą. W celi tej siedziała niedawno Dozia. Znałyśmy się dziewczynkami, a potem spotykałam ją w teatrze czy w Radio, gdzie była spikerką. O aresztowaniu jej słyszałam jeszcze w kwietniu. Pytam, co to za cyfry wyskrobane obok jej nazwiska. To paragraf, z którego jest oskarżona. 54/XIII. Tajna organizacja. Wpadła pewnie razem z którąś z nich.

Prawiła, czyli zapstrzona przez muchy tablica z przepisami obowiązującymi w tiurmie, wiszą nad stołem. Próbuję z nudów sylabizować te obce, nienawistne litery. Oczy błąkają się po niezliczonych krwawych śladach rozgniecionych na murze pluskiew... Zamoknięty mur, który zacienia z bliska nasze okno, jest mi książką z obrazkami. Czego tam nie ma? Napad na rokokową karocę, jakaś ogromna gęba o uprzykrzonym wyrazie i bez jednego oka, Hefajstos przy kowadle, gęś... Na zardzewiałym haku i zzieleniałych zaciekach zawiesza człowiek na całe godziny swe bezmyślne zamyślenie. Potem wraca do karocy, gęsi, Hefajstosa...

Codziennie mamy krótki spacer na małym, wtopionym w mury podwórku. Syk szeptów za mijanymi deskami zabitych okien chodzi za nami w kółko... Kosę oczy striełka chodzą za nami też, czujne, pełne nieustępliwej nienawiści. Mijane po sto razy te same, znajome już potem kępki trawy, kamyki, plwociny. Słychać tramwaje. Nad nami wysokie niebo i obłoki. Czasem ptak...

Dni płyną bardzo powoli.

Pewnego popołudnia dostajemy nową towarzyszkę.

Wchodzi jak we śnie, dźwigając duży, zasobny tobołek. Jest młoda, ma najwyżej dwadzieścia lat. Bardzo porządnie ubrana. Nie mówi nic, tylko siada na brzeżku najbliższego łóżka i patrzy w okno dużymi, błękitnymi oczyma. Na żadne pytanie nie odpowiada. Nic z tego, co się dzieje, nie znajduje w niej oddźwięku. Nie je nic. W ogóle nie odwraca

41


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
SCAN0075 ale także współpraca organów administracji. Nie ma jeszcze żadnych aktów prawnych na któryc
skanowanie0063 (13) 548 TABULA RASA ce szkła, ale także na tym, iż relacja między rodzicami a ich na
45089 img469 (3) I unkcja, której wykres przedstawiony jest na drugim rysunku na str. 106. ma jeszcz
bau06 Ze względu na te cechy opozycja „blisko-dalcko” ma jeszcze jeden, bardzo istotny wymiar, zawie
bau06 Ze względu na te cechy opozycja „blisko-daleko” ma jeszcze jeden, bardzo istotny wymiar, zawie
9293qm5 Na dobre, ale bardzicj na złe, d la jeszcze jedna osoba. Miała na imię w najgorszym teg
59155 Obraz (51) 940 TENDENCYJNOŚĆ ma jeszcze w gruncie rzeczy na myśli powieści społeczne V. Hugo,
Grzegorz Śmiałek Mikołaj w Tarapatach Elfina Ale nie ma jeszcze tyle śniegu, żeby ulepić bałwanka
SPÓŁKA KOMANDYTOWO-AKCYJNA Jest spółką osobową, nie ma osobowości prawnej, ale na gruncie art.8 jest
Nikon P903 Puchatek zna wszystkie owoce, jakie można spotkać w Stumilowym Le?“ ale jest na iwi
1262985541 by CzaplabrdP0 Biedronka Żyje około dwóch tygodni, ale i tak ma tyle lat co kropek na skr
Na koniec jeszcze jedna, ale najpoważniejsza sprawa - PLAGIAT W zasadzie jeżeli praca została popraw
Użycie kompozytów FRP do wzmacniania betonu, który ma dobrą wytrzymałość na ściskanie, ale słabą na
Bauhaus58 (reżysera) nic bardziej inspirującego niż pusta scena: na go- f dzinę przed stworzeniem!

więcej podobnych podstron