Pod dowództwem jednego z oficerów, w otoczeniu asystentów przepływał powoli sztandar przed frontem kadetów, po czym chorąży z eskortą ustawiali się na prawym skrzydle kompanii starszych gardemarynów. Marsz milkł.
Zwykle na uroczystość przybywał najwyższy dowódca sił morskich, którym wtenczas był wielki książę, brat cara Aleksandra, słynny ze swoich kosztownych zabaw w Paryżu. Gdy wchodził, prezentowano broń, znowu dźwięczał marsz. Na powitanie odpowiadaliśmy chórem. Z zaciekawieniem przyglądaliśmy się świetnym i błyszczącym uniformom wojskowych najrozmaitszych rodzajów broni, którzy należeli do świty. Koledzy nasi, zwłaszcza ci, którzy pozostali na kursie na rok drugi, półgębkiem informowali nas o nazwiskach co znakomitszych admirałów lub generałów.
Po przybyciu najwyższego dostojnika rozlegała się komenda „spocznij” i kapelan Korpusu rozpoczynał nabożeństwo. Warto o nim powiedzieć słów parę. Ojciec Bielawski miał lat 60, był bardzo wysoki i niezmiernie szczupły. Bródkę miał srebrzystą, bardzo podobną do koziej, toteż przezywano go Kozłem. Dobrotliwości chrześcijańskiej nie posiadał wcale — miałem sposobność zaobserwować to na wykładach religii, podczas których nawet my, innowiercy, musieliśmy siedzieć w klasie. Poza tym opowiadano o nim moc anegdot wielkopostnych, kiedy wszystkich kadetów obowiązywał post i potem spowiedź. Otóż nieraz podczas spowiedzi na zapytanie ojca Bielawskiego o grzechy gardemaryni odpowiadali bardzo niedorzecznie, jeżeli nie gorzej, na co następowała replika ojca Bielawskiego: „Odejdź, psie śmierdzący”. Ciekawie było obserwować go podczas odprawiania nabożeństwa, gdyż wszystkie formułki wypowiadał z patosem, głosem omdlałym i wydawało się, że zaraz padnie zemdlony. Wytrwał tak przez 6 lat mego pobytu w Korpusie, ale nigdy nie przestawałem go podziwiać.
Diakona mieliśmy ogromnie reprezentacyjnego. Był bardzo dobrej postawy i miał tak świetny bas, że z prawdziwą przyjemnością można było zawsze słuchać, jak intonował Wiele lat lub inną modlitwę okolicznościową.
Dekoracyjność nabożeństwa prawosławnego podobała mi się. W Korpusie znajdowała się cerkiew domowa. Odbywały się w niej nabożeństwa mszalne w niedziele dla oficerów oraz
47