w Weselu w wielu punktach zbieżna z rewizją postawy romantycznej, przeprowadzanej przez romantyków. Wspólny jest na przykład zarzut, że dyktat literatury prowadzi do afektacji i aktorstwa. Krasińskiego «dramat układasz» — można wziąć za motto wielu dialogów Wesela.
Energiczniej niż krytycy romantyzmu atakuje Wyspiański fałszywą poetyczność — jest to chyba centralny motyw krytyki moderny w Weselu. Gdy młodopolscy bohaterowie dramatu chcą uprawiać poezję, a chcą ją uprawiać stale, operują obrazami, emocjami, wzniosłościami gotowymi, powstałymi gdzie indziej, przeżytymi przez innych. Romantyzm, sielanka, mistyka, symbolizm i rodzimy śpiewnik patriotyczny dają im obszerny wybór poetyckich piękności. Dobierają je stosownie do sytuacji i do obowiązującej mody literackiej. Nie przeżywają ich, tylko się nimi czulą, clrapują się w nie i dekorują nimi rzeczywistość. Tak poezja zamienia się w poetyczność, uczucie w nastrój. !
W partiach dramatu charakteryzujących muzę młodopolską dominuje ton żartobliwy, choć nie jest to humor, który pobłaża. Wyspiański panuje nad trudną sztuką żartu, w którym pogodna anegdota zaprawiona jest szczyptą cierpkiej soli attyckiej, dostatecznie ukrytej, by nie mącić pogody żartu, dostatecznie wyraźnej, by odsłonić ostrość konkluzji. W tym gatunku dowcipu celował u nas Słowacki, przypomina go również częste w Weselu połączenie rubasznej anegdoty z finezyjną pointą. Oto przykład — Poeta w obecności Gospodarza i Ojca tłumaczy Czepcowi swoją misję poetycką, układając przy tym mały poemat pro domo sua:
Jestem sobie pan, żurawiec;
zlatam, jak się ma na lato;
300
WESELE
buduję se gniazdo z róż, ciułam słomę z waszych strzech, przysiadam na kaleniće, rozpatruję okolice: daleko czy blisko burz? —
i jeszcze kilkanaście wierszy w ten sam sposób. Wysłuchawszy go Czepiec radzi:
Weź pan sobie żonę z prosta: duża scęścia, małe kosta.
Nieco później Ojciec:
Pon pedzieli, że żurawiec.
\
POETA
Ptak powrotny.
CZEPIEC
Pon latawiec!
Dziś powiedzielibyśmy, że Czepiec «podsumował» Poetę. Na swój sposób — trafnie.
Tak środkami małego kalibru przeprowadza Wyspiański krytykę szeroką i zasadniczą. Młodopolskim ^pięknoduchom stawia zarzut, że goniąc za oryginalnością i głębią, weszli tylko na szeroki trakt mody. Expressis verbis mówi o tym Maryna, dając ironiczną odprawę młodopolskim pretensjom do górności:
Rozumiem coś z wielką biedą: nie dosięgło jeszcze oko, nie zawlokłam się na turnie; tak tam dumnie, szumnie, chmurnie.
*
Bałamuctwa w wielkim stylu, które już przeżyło tylu, różni więksi, mniejsi, niscy;
301
DODATEK