- Gdy będzie pełnia księżyca - powiedziała jaszczurka 157 - przynieś mi fioletowy kamyczek.
Całymi dniami Aleksander przeszukiwał każdy kąt ogrodu w poszukiwaniu fioletowego kamyka. Na próżno. Znalazł żółte, niebieskie, zielone, ale nigdzie nie było kamyczka fioletowego. Wreszcie zmęczony i wygłodńfały powrócił do domu. W kącie spiżarni znalazł pudło pełne starych zabawek i tam wśród klocków i połamanych lalek był Pippo.
- Co się stało? - zapytał Aleksander.
Pippo opowiedział mu smutną historię. Były urodziny Gizelli i każdy z gości przyniósł jakiś podarek.
- Następnego dnia - Pippo westchnął smutnie - wiele starych zabawek powędrowało do tego pudła. Teraz wyrzucą nas na śmieci.
Aleksander prawie że płakał.
- Biedny, biedny Pippo! - myślał. Ale w tym momencie coś przyciągnęło jego uwagę. Czy to możliwe? Tak, naprawdę! Tam leżał fioletowy kamyk. Cały przejęty, z cennym kamykiem w łapce, pobiegł do ogrodu. Była właśnie pełnia księżyca. Aleksander bez tchu zatrzymał się przy morwie.
- Jaszczurko, jaszczurko - szeptał przejęty.
I oto ukazała się jaszczurka.
- Jest pełnia księżyca. Jest też kamyk. Kim chcesz być? Powiedz mi!
- Chcę być... - Aleksander zamilkł. Potem nagle spytał:
- Jaszczurko, jaszczurko, czy mogłabyś zmienić Pippa w myszkę taką jak ja?
Jaszczurka opuściła wielkie powieki. Aleksander ujrzał oślepiający błysk, potem wszystko ucichło. Jaszczurka zniknęła, fioletowy kamień również. Aleksander pobiegł do domu. Pudełko stało na swoim miejscu, ale niestety było puste.
- Za późno - pomyślał Aleksander i z ciężkim sercem powrócił do swej norki.