sympatii historyka i jego czytelników, Becker raz na zawsze odżegnał się od formułowanej przez Rankego idei historii jako
nauki. „Cóż to za ulga — mówił zebranym — odrzucić wymóg wszechwiedzy, uznać, że każda generacja, łącznie z naszą, nieuchronnie musi rozumieć przeszłość i antycypować przyszłość w świetle własnych ograniczonych doświadczeń, musi nieuchronnie poddawać zmarłych wszelkim sztuczkom, które uzna za konieczne dla własnego spokoju ducha”1.
Zdaje się, że Państwo Boże osiemnastowiecznych filozofów powstawało jednocześnie wraz z „Eveiyman His Own Histo-rian”. Powstało jako podstawa bardzo dobrze przyjętych Wykładów Storsa, które Becker wygłosił w kwietniu 1931 roku na Yale School of Law, a w postaci książkowej ukazało się rok później. Powszechnie chwalony za klarowny układ wywód Becker przedstawił w czterech krokach. W pierws^m wykładzie, nawiązując do Whiteheada, ostro przeciwstawił sobie dwa „klimaty opinii”: średniowieczny, w którym wszechświat stanowił całość uporządkowaną, hierarchiczną i mającą kres w „Bożym państwie” zaprojektowanym przez łaskawego Stwórcę, oraz współczesny, w którym wszechświat jest całością zimną, niezgłębioną, ogołoconą z porządku i sensu przez naukę. Państwo Boże, oznajmił Becker, chce przezwyciężyć powszechną, lecz błędną opinię na temat XVIII wieku. Otóż oświecenie nie było bynajmniej, jak się najczęściej uważa, źródłem wizji współczesnej, lecz w istocie stanowiło ostatni akt średniowiecza. Przy wszystkich swych zastrzeżeniach wobec chrześcijaństwa, osiemnastowieczni philosophes „zburzyli Państwo Boże św. Augustyna, by własnoręcznie je odbudować, wszelako przy użydu bardziej nowoczesnego budulca”2.
Szczególnie istotne jest to, wywodził Becker w drugim wykładzie, że średniowiecznym teologom i osiemnastowiecznym filozofom wspólny był zasadniczy naturalizm, dla którego to, co „zgodne z naturą” jest „racjonalne” i vice versa. Naturalizm średniowieczny i naturalizm oświeceniowy nie były identyczne, gdyż ten drugi był od pierwszego „mniej duchowy” za sprawą takich ludzi jak Newton i Locke, co jednak nie sprawiło, by nie stanął wobec takiego samego jak u św Augustyna i św. Tomasza problemu teodycei: .jeśli natura jest dobra, to zło nie istnieje; jeśli zło istnieje, to natura, przynajmniej na razie, nie jest dobra”3, W obliczu tego prastarego dylematu, mówi Becker w trzecim wykładzie, niewielka grupka filozofów, dziarsko broniąc naturalizmu, opowiedziała się zdecydowanie za ateizmem, ale większość wstąpiła na drogę udeptaną już przez chrześcijańskich poprzedników, w historii szukając fantazyjnego wybawienia z problemu zła. Dla oświecenia oznaczało to wiarę w nastanie świeckiego odpowiednika „państwa bożego” chrześcijańskiej eschatologii, ziemskiego raju wolności, równości i braterstwa. W rzeczy samej, jak sugerował Becker w ostatnim wykładzie, te obliczone na daleką przyszłość oczekiwania zrealizowały się niemal natychmiast w postaci rewolucji francuskiej, której z istoty religijny charakter został rozpoznany między innymi przez Tocqueville'a. Niewiele osób jednak uznałoby świat powstały w efekcie tej rewolucji za raj na ziemi, więcej: rozczarowanie efektami pierwszej „świeckiej religii” dało asumpt do narodzin w początkach XX wieku jej drugiej postaci, za której akt założycielski można uznać rewolucję październikową. Czy zatem słuchacze winni oczekiwać, iż w Rosji spełni się socjalistyczne Państwo Boże? Na koniec Becker przypomniał słowa stoickiego mędrca, Marka Aureliusza: „zważywszy na tę jednostajność, człowiek czterdziestoletni, jeśli ma szczyptę rozumu, widział już wszystko, co jest i wszystko, co będzie”4.
11
C. Becker, „Eveiyman His Own Historian”, w. Eveiyman His Own Hi-storian. New York 1953, s. 253.
G Becker, niniejsza książka, s. 44.
Ibidem, s. 77.
Ibidem, s. 162.