lony, leje się wodę, skutkiem czego kłęby pary napełniają całe pomieszczenie, zbierając się zwłaszcza pod pułapem. Kąpiący się, rozebrani do naga, wchodzą na pomosty, znajdujące się wyżej i niżej pod pułapem; umiej wytrzymali na gorąco kładą się na podłodze. Poddając ciało działaniu gorącej pary, ćwiczą się jednocześnie po gołem ciele rozgrzanemi miotełkami, sporządzonemi z uliścionych rózeg brzo-zowych. Swoistej tej przyjemności towarzyszą nieraz (np. na Polesiu) „nieludzkie ryki“. Dla ochłodzenia kąpiący się wybiegają czasem z łaźni nadwór i skaczą na chwilę do pobliskiego jeziora lub rzeki, a zimą tarzają się w śniegu lub zanurzają w przeręble bez żadnej dostrzegalnej szkody dla zdrowia. Wielkorusi południowi i część Białorusinów, nieposiadającyeh we wsi łaźni, używają podobnej kąpieli w piecach chlebowych. Gdzie indziej na ziemiach słowiańskich i poza-słowiańskich w Europie „kąpiel" w piecu, czy też w osłoniętej przestrzeni nad naczyniem z parującą wodą, bywa używana tu i owdzie tylko jako zabieg leczniczy.
Łaźnia jest u Słowian zabytkiem odwiecznym. Mówią o niej już najdawniejsze źródła historyczne. Legenda o św. Andrzeju, wtrącona do kroniki tak zwanego Nestora, opisuje kąpiel w łaźniach wiełko-ruskich przed lat tysiącem temi samemi słowy, jakiemi prawie bez zmian i dzisiejszą opisaóby można (porówn. też § 554, gdzie była mowa o wiadomości arabskiej). Oprócz Słowian używanie łaźni parowej znali, a poczęści znają dziś jeszcze, Finowie, Bałtowie i Skandynawowie; dawniej praktykowali je i Niemcy. Także o starożytnych Luzytanach w Iberji pozostawił nam Strabon wiadomość, że kąpali się w parze, tworzonej przez wylewanie wody na rozpalone kamienie. Podobną kąpiel znali według Herodota i Scyci; łaźnia parowa nie obca była zresztą i starożytnym Grekom. — W czasach obecnych kąpiel parowa ma zasiąg wybitnie północny. Poza północną Europą widzimy ją u Eskimów oraz u wielu plemion indyjskich w północnej Ameryce. U ostatnich • spotykamy też najprymitywniejsze zaczątki łaźni. Jest to pieczara wykopana w pagórku albo rodzaj namiotu, czy kuczki; wewnątrz nich przez polewanie wodą rozpalonych kamieni, jak "w Europie, powoduje się tworzenie pary i znaczne podniesienie temperatury. Kąpiący się — zupełnie jak Wielko- czy Białorusini — wybiegają co pewien czas z gorącego pomieszczenia i skaczą na chwilę do pobliskiej rzeki, aby się ochłodzić, poczem znów grzeją się w parze. W rodzaju szałasu były też łaźnie tylko co wspomnianych Scytów, opisane przez Herodota. O. Schrader przypuszcza, że i pierwotną łaźnię Słowian stanowił pilśniowy namiot. Jednak raczej była ona chyba podobna do jamy, nakrytej stożkowatym dachem, jak za tem zdaje się przemawiać pewne dawne świadectwo. Zczasem ustąpiła przed przychodzącą z zachodu „izbą", która z jednej strony do dziś dnia trwa jako ludowa łaźnia białorusko-wielkoruska, a z drugiej