o. Józef Af. Bocheński
być. 2 mocy definicji, luźnym zespołem ludzi wyznających sprzeczne ze sobą ideały kulturowe, gdyż jedność w narodzie stanowi właśnie kultura, mc innego. Kto więc odrzuca kulturę „A” i mimo to utrzymuje. że jest członkiem narodu „N". popełnia błąd. Z mocy naszej definicji narodu „N" twierdzenie jego jest nieprawdziwe. Mógłby ktoś spytać na jakiej podstawie chcemy podważać czyjś sąd o nim samym0 Otóż. na tej samej podstawie, która upoważnia nas do ujemnej oceny mordercy, choć on sam sądzi, ze działa najzupełniej słusznie, jesteśmy tutaj na terenie intuicji wartości. Kto więc wżył się w ideał kulturowy' narodu „N \ nie może mieć wątpliwości, że ten właśnie ideał, a me inny, jest „determinującym'' ideałem tego narodu.
Jak ustosunkujemy się wobec tego do tych chłopów, którzy nie czują się Polakami1 Nazwiemy ich ludźmi, którzy jeszcze nie doszli do zdania sobie sprawy z tego, co stanowi więź organiczną ich narodu będziemy starali się ich podnieść na nasz własny poziom, z potencjalnych członków narodu uczynić członkami aktualnymi. Kto by natomiast - nawet w najlepszej wierze - sprzeciwiał się uznaniu naszego ideału kulturowego i starał się nadać narodowi „N” inne oblicze kulturowe, musi być uważany za zdrajcę i szkodnika. To nie znaczy, by należało go natychmiast „likwidować", bo taka metoda może się okazać niecelowa. Nie mniej istnieje moralna podstawa do stosowania wobec niego nawet najostrzejszych środków, gdy tylko takie środki okażą się potrzebne i skuteczne.
Kulturowo definicja narodu stanowi dostateczną podstawę do uzasadnienia teom państwa monoideowego
Zagadnienie stosunku katolicyzmu do nacjonalizmu stało się ostatnio palące z tej prostej przyczyny, że nacjonalizm rośnie w siły
Szkice o nacjonalizmie
i nieraz wypowiada się ostro przeciw katolicyzmowi. Dochodzą do tego jeszcze różne wątpliwości teoretyczne, co do zgodności obu doktryn. Można w'szak powiedzieć, że katolicyzm jest poglądem indywidualistycznym, gdy stawia człowiekowi jako cel ostateczny zbawienie osobiste, nie społeczne, podczas gdy nacjonalizm jest prądem wyraźnie społecznym w tym znaczeniu, że każe stawiać jako cel najwyższy i najważniejszy społeczeństwo Są tacy, którzy uważają, że trudno o jaśniejszą sprzeczność niż ta, która zachodzi między tezą katolicką a nacjonalistyczną. Po wtóre, katolicyzm przy swoim indywidualizmie jest uniwersalistyczny i jeśli jakie społeczeństwo uznaje, to tylko kościoł, a więc społeczeństwo kosmopoktyczne I nie tylko w praktyce, kiedy to interes całości stawia się przed interesem poszczególnych narodów. ale i w teorii głosi się równą w artość wszystkich narodów i ras ludzkich Wreszcie nacjonalizm jest kierunkiem naturalistycznym, dąży do zdobycia pewnych dóbr doczesnych, podczas gdy katolicyzm stawia człowiekowi cel poza ziemią Podsumujmy zdawałoby się. że między katolicyzmem a nacjonalizmem powinna toczyc się walka na śmierć i życie, i że o wzajemnej tolerancji, nie mówiąc już o współpracy, mowy być me może.
Na to wszystko można by replikować, cytując fakty współdziałania Kościoła z narodami i silnego związania idei narodowej z katolicką, np. w takiej Irlandii czy w Polsce Ale to oczywisae żadna odpowiedź, skoro „teoria na to nie pozwała jeśli ktoś uznaje założenia teoretyczne katolicyzmu, musi uznać, ze owa „praktyka" była niekatolicka i sprzeczna z duchem systemu Dyskusji oczywiście porządnie przeprowadzić me można dopóki się nie wie dokładnie, co to właściwie jest nacjonalizm Są co prawda tacy, którzy boją się definicji jak ognia - ale ci narażają się rozmyślnie na gołosłowne spory; nie wolno mowie o takich skomplikowanych rzeczach jak nacjonalizm bez jakiej-takiej przynajmniej definicji Są też i tacy, którzy twierdzą, że nacjonalizm powinno się „czuć", i ze