o polski karting, wygląda) on podobnie jak dzisiaj - wspomina po latach Kubica. - Nie jest to niestety karting na najwyższym poziomie. Ale istnieje w Polsce dzięki pasjonatom, dzięki rodzicom i kierowcom.
Ponieważ w Polsce talent syna nie mógł się już bardziej rozwijać, Artur Kubica postanowi! rzucić chłopaka na głęboką wodę. Robert miał przystąpić do najsilniejszej ligi kartingowej świata. Ze środowiska amatorskich, rodzinnych wyścigów w Polsce - których motorem są pasjonaci, czyli osoby prywatne - przeniósł się do Włoch: świata potężnych, profesjonalnych teamów kartingowych oraz zawodowych kierowców. Kontrast był ogromny.
- W Polsce widać przede wszystkim rażący brak profesjonalizmu i, co smutniejsze, odpowiedniego nastawienia ze strony rodziców. Małe ośmio-, czy dziesięcioletnie dziecko nie jest jeszcze w stanie określić, co chce robić i jakie cele osiągać. W latach, kiedy pracowałem w kartingu, dla rodziców była to przede wszystkim dobra zabawa, ale nie sprowadzała się tak bardzo do samych wyścigów. Był to raczej pretekst do wyjazdów, spotkań w innym gronie i imprezowania. Jak jedzic się na wyścig do Włoch, od razu czuje się atmosferę zawodów i rywalizacji i te emocje są ściśle związane ze sportem - ocenia Marcin Czachorsld.
Tak jak w przypadku debiutu w mistrzostwach Polski nasz zawodnik przeszedł profesjonalne przygotowanie. Najpierw jeździł do Wioch na treningi, aby wreszcie w 1998 r. stawić się na wielką próbę - pierwszą rundę mistrzostw Włoch. Już wtedy rywale, znając trochę Roberta z treningów, mogli przypuszczać, że nasz zawodnik zrobi pewne zamieszanie. Nikt jednak nic spodziewał się tego, co nastąpiło. Nawet sam Kubica. - Marzyliśmy, aby dostać się do finału, a ostatecznie zdobyłem pole position i dwukrotnie byłem drugi - wspomina po latach Robert.
Jego debiut w mistrzostwach Włoch był wielką sensacją w światowym kartingu. Młody kierowca z egzotycznej Polski wraz ze swoim skromnym, rodzinnym teamem stawił czoło światowej czołówce. Miejscowi nie mogli uwierzyć własnym oczom.
- Doskonale pamiętam pierwsze występy Roberta we Włoszech - opowiadał po latach wybitny włoski specjalista od wyścigów samochodowych Roberto Chinchero. - Wszyscy byliśmy bardzo zaskoczeni jego wynikami. W jednej z gazet ukazał się nawet taki tytuł, „Czy Kubica jeździ na gazie”? To była taka gra słów. Trudno było uwierzyć, że chłopak z Polski w prywatnym sprzęcie może być po prostu tak szybki bez dodatkowych wspomagaczy.
Kubica zrobił w środowisku ogromne wrażenie i dzięki niemu mógł kontynuować karierę na najwyższym szczeblu kartingowego zaawansowania. Po kilku rundach budżet rodzinnego teamu z Polski zaczął się kurczyć i pomimo wspaniałych wyników Robert miał się już wycofać z mistrzostw Włoch, aby wystarczyło funduszy na starty w mistrzostwach Europy. - Tak naprawdę podstawowy wzrost wydatków dotyczy główne podróży - tłumaczy Czachorski. - Odległości są większe, a koszty hotelu są wyższe niż w Polsce. Sprzętowo, jeśli chcesz walczyć o średnie pozycje we Włoszech, nie jest to tak duża różnica w porównaniu z Polską. Jeśli jednak pragniesz walczyć o czołowe lokaty, wówczas cena jest odpowiednio wyższa, ale nie jest to różnica astronomiczna. Najlepiej jest jeździć w zespole prowadzonym przez profesjonalistów. Wówczas to team aranżuje większość spraw, jak przejazdy, hotele, sprzęt i mechaników. Stawiasz się na tor i skupiasz wyłącznie na jeździć. To bardzo pomaga.
Taki przywilej przysługuje jednak albo kierowcom najbogatszym, albo najbardziej utalentowanym. Rodzinie Kubiców co prawda kończyły się fundusze, ale talentem Robert mógłby obdzielić kilku kolegów z toru. Właśnie te ponadprzeciętne umiejętności, zamiast pieniędzy, były głównym motorem napędowym w karierze krakowianina. Po raz pierwszy uratowały go właśnie w 1998 roku. Wyjątkowymi umiejętnościami Polaka zainteresował się zespół CRG. W wieku niespełna czternastu lat Kubica dostał pierwszą pracę. Został profesjonalnym, fabrycznym kierowcą kartingowym, który mógł się skupić głównie na jeździć.
We Włoszech już od pierwszego startu zabłysnął niebywałą szybkością i talentem. W ciągu kolejnych lat wyrobił sobie reputację świetnego kierowcy i zdobył wiele cennych trofeów. Jego obowiązki nie ograniczały się wyłącznie do startów w wyścigach. Robert był także kierowcą testowym i czuwał nad rozwojem sprzętu, produkowanego i sprzedawanego przez firmę CRG. Testowane przez niego rozwiązania trafiały później na masowy rynek sprzętu kartingowego.
Pasja stała się pracą oraz sposobem na życie. Już w wieku trzynastu lat Robert stal się zawodowym kierowcą i w ten sposób rozpoczęła się jego pełna sukcesów kariera na arenie międzynarodowej. W żadnej innej serii poza kartingiem Kubica nie odniósł jak dotąd tak wielu zwycięstw
- 35