Dorota Klus-Stańska, Marzenna Nowicka
Podsumowanie
Gdyby pokusić się o stworzenie całościowego obrazu dziecka kończącego przedszkole, powstałby konstmkt niezwykle eklektyczny, niespójny wewnętrznie i miejscami niepokojąc) kompetencyjnie. Z Podstaw programowych wynika, że absolwent przedszkola, kiedy już poprawnie umyje zęby i wytrze się, wykona potem radosny pląs w rytm piosenki ludowej i dzięki sprawności rąk narysuje obrazek, odczuje wtedy radość z wykonanej pracy, którą wyrazi płynnie i niezbyt głośno z właściwą artykulacją, fleksją i składnią. Ministerialny sześciolatek jest samodzielny przy korzystaniu z toalety, choć już nie w zdobywaniu w iedzy. Pod względem grzeczności jest doskonały: pilny, chętny, zainteresowany i uległy. Zachowuje się już nie tylko nie jak dziecko, ale nawet nie jak młody człowiek, lecz jak stateczny dorosły.
Z jakiej kultury pedagogicznej Ministerstwa Edukacji Narodowej wywodzi się ten dokument. Wydaje się. że na zrębach zdeformowanej ideologii transmisji kulturowej, w której od dziecka oczekuje się przede wszystkim podporządkowania intelektualnego, a nie niezależności i rozmachu w poznawaniu świata, wyłoniła się specyficznie urzędnicza kultura absurdów. Charakteryzuje ją potoczność, niezdolność do konsekwencji w rozumowaniu, skłonność do wybiórczych i oderwanych od kontekstu regulacji. Oczekiwania kierowane wobec sześciolatka są biegunowo skrajne, rozpięte między rażąco zaniżonymi a nadmiernie zawyżonymi standardami. Pedagogiczną kulturę absurdów cechuje chaotycz-ność i skłonność do demagogii. Dowodzi ona jednoznacznie poważnej indolencji w zakresie zdolności do poznaw-czej kontroli nad całością projektów kulturowych i rozumienia ich sensu. Absurd w takim wydaniu nie jest artystyczną grą ani wizualną instalacją łatwą do demontażu. Jest nieprzemyślanym, pochopnym, drapieżnie forsowanym projektem, którego walory pedagogiczne są więcej niż niepewne.
Summary
The new basis of the curriculum for young learners as an expression of the pedagogical culture of the Ministry of Educatjon
The text adds to the discussion on the new basis of the curriculum for preschools in Poland. The authors assess the ąuality of the document critically, showing the developmental inadeąuacy of the standards contained within it, their incoherence, and selectiveness. They treat it as a symptom of the pedagogical culture of the Polish Ministry of Education which they term a culture of the absurd. Such a culture is characterised by the following features: colloąuial language, an inability to maintain consistent reasoning, and a tendency towards reguiations which are selective and separated from an actual context. The new basis is self-cvidently a rash project whose pedagogical value is morę then doubtful.
Ewa Zalewska
Nowe podstawy programowe do edukacji elementarnej to obszerny wielostronicowy dokument, którego lektura stanowi nie lada wyzwanie dla najważniejszej grupy czytelników - nauczycieli oraz autorów programów kształcenia i podręczników szkolnych, osób bezpośrednio odpowiedzialnych za wdrażanie jego założeń. Mamy bowiem do czynienia z zapisem chaotycznym, niespójnym, miejscami wręcz niechlujnym językowo i, co szczególnie istotne, prezentującym koncepcję (?) kształcenia bez konstytutywnych przesłanek, pozbawioną czytelnej siatki kategorialnej i idei integracyjnych. Sformułowane wstępnie krytyczne uwagi pod adresem nowej podstawy programowej traktuję jako istotne przyczynki do zanegowania jej wartości merytorycznej i aplikacyjnej.
Podstawy programowe do edukacji elementarnej to rodzaj społecznej umowy, w której określone zostają zadania szkoły jako instytucji publicznej. Jakiekolwiek zmiany w dokumencie tej rangi muszą być dobrze uzasadnione, unieważnienie go w całości, a z taką sytuacją mamy obecnie do czynienia, jest przy tym przypadkiem szczególnym - warto zatem na wstępie przywołać powody tak radykalnej decyzji.
Dotychczas obowiązująca podstawa programowa prezentowana była jako spełniająca kryteria dokumentu adekwatnego wobec nowych wyzwań społeczno - kulturowych (demokracji i współczesności) oraz potrzeb i możliwości małego ucznia (kształcenie zintegrowane). Dokonano w nim później drobnych korekt w zakresie treści kształcenia (matematyka, język obcy i posługiwanie się komputerem). Zgodnie z jej założeniami powstały dziesiątki programów autorskich i podręczników. Teraz trzeba je będzie pisać od nowa.
Czy wraz z decyzją o posłaniu sześciolatków (dotychczas obowiązkowo uczęszczających do przedszkoli) do szkoły wyczerpały się możliwości dalszego modyfikowania „starej podstawy”? We wstępie do obu dokumentów - starego i nowego - czytamy, iż „edukacja wczesnoszkołna ma stopniowo i możliwie łagodnie przeprowadzić dziecko z kształcenia zintegrowanego do nauczania przedmiotowego”. Wobec nieprzypadkowej zbieżności tych wstępnych deklaracji można przyjąć, iż w nowych podstawach zaproponowano rozwiązania odmienne, lepsze od poprzednich. Tym samym wraz z nową podstawą pojawiłaby się nadzieja na jakościową zmianę w edukacji elementarnej. Czy nadzieja ta jest uzasadniona?
Już na wstępie przywołałam poważne zarzuty pod adresem tego dokumentu. Wymagają one szerszego komentarza.
Po pierwsze, podstawa jest niespójna ideologicznie (podobnym grzechem obarczona była stara podstawa). Na wstępie zadanie szkoły określone zostało jako „realizowanie programu skoncentrowanego na dziecku, na jego indywidualnym tempie rozwoju i możliwościach uczenia się”. Paradoksalnie, ten stricte liberalny typ programu, którego realizacja