uspołecznienia artystów. Bo, wierzcie mi, nie we fabule, nie w ideach, lecz właśnie we formie przejawia się cały człowiek, jego właściwa natura, jego najtajniejsze upodobania, nie znane często jemu samemu skłonności, powtarzające się odstępstwa od postanowień, zboczenia woli. Nie sądźcie, żc form można się uczyć. Nawet kraść ich nie można.
Już dawno na przykładzie metafory1 starałem się zilustrować, jak ideologia przychodzi do głosu w samej robocie artystycznej, w samych środkach formalnych. Myśl ta snuje się przez wszystkie moje prace, poetyckie i teoretyczne. 2e nowy sposób budowania dzieła sztuki, nowy lad artystyczny, przeciwstawiający się zarówno konserwatyzmowi odziedziczonych nakazów i nawyków, jak i anarchizmowi kaprysów nie podporządkowanych żadnej woli kierowniczej, może być realizowanym jedynie przez prawdziwie społeczny typ artysty, to chyba oczywiste. A np. rym. W rymie też przejawić się może ideologia i psychologia społeczna. Mój rym ? Mój rym jest socjalistyczny. W tym, co nazywam odległym rymem regularnym, zawarty jest mój socjalizm. Tak jest. Mój socjalizm. Bunt przeciwko tej wolności, która z tych samych węzłów stulecia wysnuła wolną konkurencję, wolny głód i wolny wiersz.
To co z człowieka weszło w dzido sztuki, to potem z dzieła sztuki przechodzi na ludzi. Należy uprzytomnić sobie życiową moc form artystycznych, ich wpływ na życic. Formy epigońskic, różne nawroty do form minionych umacniają w społeczeństwie konserwatyzm, natomiast formy nowe budzą zainteresowanie dla poszukiwań we wszystkich innych dziedzinach, cucą wiarę w wynalazczość w ogóle, ożywiają sympatię dla walki o nieznane prawdy, aż wreszcie długą serią ogniw psychicznych, które nie przestają istnieć, mimo iż trudno je wymienić i zliczyć, wywierają wpływ na teren zdarzeń. Na drodze wpływów życiowych rozmaite nowe formy okazują rozmaitą moc społeczną, zważywszy, że bywają wśród nich takie, które poza walorem nowości głębszych walorów społecznych nie posiadają. Podczas gdy dzida oddające nowy hołd nie skrępowanej wolności, nie skrępowanemu kaprysowi tworzenia, szerzą wyżyciu takież samo nieskrępowanie; dzida, opanowaniem dźwigane w nowy
■Mn BiM
lad, owiewają psychikę odbiorców życiowymi urokami ładu, przygotowując w len sposób psychiczny grunt pod przyszłe społeczeństwo oparte na ścisłej organizacji funkcyj społecznych. Podczas gdy rozwichrzony wiersz wolny Nadmuchuje wichrzydelstwo, popędy egoistycznej swawoli, odległy rym regularny wpaja w czytelnika — bez jego wiedzy, bez jego woli, siłą zakorzeniania w nim pewnych upodobań — pochwałę zależności, odległych a ścisłych zależności, w dalszym zaś ciągu pochwałę takichżc zależności między ludźmi, co przy dalszym przenikaniu tych wpływów znowu przygotowuje psychiczne predyspozycje dla przyjęcia socjalistycznego społeczeństwa. Sprawy wiążą się ze sobą z daleka, z dalsza niż to sobie wyobrażają umysły, zapatrzone w związki tak bliskie, jak rumieniec i uderzenie w twarz.
Kiedy wartościowa forma czyni dzieło trudno zrozumiałym lub początkowo może nawet niezrozumiałym dla ogółu, z tego wcale nie wynika, te nie jest wartością życiową. Trzeba by zwątpić o życiu, gdyby najlepiej nie służyło mu najlepsze dzieło. Rzuciwszy hasło sztuki dla dwunastu1, nie chciałem bynajmniej przestać służyć szerokiemu życiu, chodziło mi tylko o to, aby uzasadnić wartość artystów, którzy dążą do dziel najlepszych, mimo że dzieła te mogą początkowo interesować tylko garstkę. Sztuka dla dwunastu to busola tworzenia. Punkt orientacyjny. To jest początek drogi. Nie cala droga. To nie jest odgraniczanie się od ogółu. To jest wysunięcie najwyższej ambicji artystycznej dla największej użyteczności społecznej. To jest wiara w społeczną wartość najlepszo ści. To jest przekonanie, te najlepsze dzieła muszą z czasem tak czy inaczej przeniknąć w korzyści szerokich mas, bo należy do właściwości życia, do Jego atrybutów, że najlepazość jest mu potrzebna. Stąd wynika, że sztuka, robiona dla dwunastu, staje się z czasem pożytkiem dwunastu milionów. Ja chcę być specem poeąji. Bywają dzieła, które nie aą dla proletariatu, a jednak są proletariatowi. Jasno? Jasne.
139