bo to przecież nie koniec, lecz raczej początek wojny. Zasypiamy w ziemiankach.
O godz. 9.00 dnia 2 października jesteśmy zebrani w oddziałach w miejscowości Jastarnia. Nie wiedziałem, że tylu nas jest obrońców Helu, żołnierzy i marynarzy, gdyż na linii było nas około 100. I chyba dobrze, że tak było, bo większa ilość załogi na takim wąskim paśmie bronionego półwyspu spowodowałaby niewspółmiernie większe straty, niepotrzebne straty.
Stoję z Tomkiem w jednym szeregu. Broń zgromadzona w jednym miejscu. Jesteśmy bez karabinów, całkolwioie bezbronni. Zobowiązany zostałem zdać lornetę, mego wiernego towarzysza broni [...] O godz. 9.30 od strony Kuźnicy nadchodzą oddziały niemieckie. Najpierw szperacze z bronią gotową do Strzału, w hełmach. Jeszcze nieufni, jeszcze niezbyt pewni, jak grabieżca na obcej ziemi. Oddziały niemieckie otaczają nas. Przyjazd dowóldztwa niemieckiego z polskim pułkownikiem, ubranym w potowy płaszcz bez pasa i krótkiej broni1. Przemowa generała niemieckiego tłumaczona po polsku przez jakiegoś wyższego oficera polskiego 2. Uznanie naszego męstwa ze strony niemieckiej, obiecanka cacanka dobrego traktowania i hymny pochwalne na cześć „najdobrotliwszej 1000-let-niej Rzeszy Niemieckiej”, która przygarnia nas miłościwie, dając Chleb i robotę dla dobra „narodu panów”. Głuche milczenie.
W trójkach idziemy przez Jastarnię. Niemieckie panowanie rozpoczęte. Na jak długo? Pilnowani i obszczekiwani gardłowym wrzaskiem pilnujących nas wartowników wchodzimy na szlak niewoli, która się zaczęła na szosie prowadzącej do Pucka. Jaka przyszłość nas czeka, co przyniesie jutro?
6 Nie było na Helu oficera polskiego w stopniu pułkownika.
Autor myli „generała niemieckiego” prawdopodobnie z płk Klemmem, który był dowódcą 374 pułku piechoty. Oficerem niemieckim opisywanym przez autora mógł być również mjr von Below, dowódca III batalionu tegoż pułku; batalion ten szturmował pozycje polskie pod Chałupami i Kuźnicą.