po latach zesłańczej i emigranckiej tułaczki powraca do Bohini, by wyznać swą miłość Helenie. Ale w tych okolicach -„nikt nigdy nie słyszał, żeby szlachcianka spotykała się z Żydem" (s. 153).
Tak przedstawia się osnowa jednego z najpiękniejszych romansów dworkowych, jakie powstały w polskiej literaturze powojennej. Silą napędową każdego romansu jest pozornie nieprzekraczalna bariera oddzielająca kochanków: społeczna, polityczna, rasowa. Konwicki przynajmniej raz wykorzystał już w swojej twórczości taką barierę, by ukazać siłę miłości zdolnej przezwyciężyć każdą przeszkodę. To Wicio z Kroniki... pokochał i zdobył dziewczynę, która należała do wyższej sfery. Alina i Wicio mogli połączyć się tylko w bluźnierczej komunii miłości ze śmiercią; podobnie Eliasz zapłaci za swoje szaleństwo życiem, bo zastrzeli go pan Michał, na wieść, iż Helena jest brzemienna.
W wywiadzie z roku 1987 powiedział Konwicki o Bohini: ,,[...] jest to, doprowadzona do ostatka, mistyfikacja, mitologizacja Wileńszczy-zny. Po niej mogę zacząć pisać już tylko o Śląsku. [...] Dlatego żegnam się z Litwą” (Nasi bracia w świętości i grzechu. Z T. Konwickim rozmawia E. Sawicka. „Odra” 1987, nr 12). W samej powieści dodawał: „To moja ostatnia podróż literacka już z zamąconą głową [...]” (s. 153); „[...] chowałem w zanadrzu duszy jakąś myśl,
przestrogę lub słowa pożegnania, bo zbliża się czas pożegnań [...]” (s. 183).
Rzecz jasna Konwicki już wcześniej kokietował pożegnaniem z Litwą. Pisał wszak w Nowym Świecie: „Jeśli jeszcze kiedyś w życiu wspomnę Kolonię Wileńską, Wileńszczyznę albo Litwę, niech mnie najbliższy przechodzień bezlitośnie zastrzeli” (s. 194). Bohiń stanowi więc w tym ciągu nie odmianę, lecz — syntezę, kwintesencję ■ dwu nurtów twórczości: ewokacji Wileńszczyzny 1 katastrofizmu. Z niejakim zdumieniem stwierdzał przecież Bereś („Aneks” 1989, nr 49), że w Bohini obecna jest Mała apokalipsa, że katastrofizm Konwickiego, cofnięty do zeszłego stulecia, nadaje tamtej rzeczywistości piętno rozkładu. Rozpad ten ma kilka przyczyn: pierwszą jest zwykła niedbałość, jakiś rodzaj niechęci do życia, którą Polacy przemienili w kontestację niewoli, zastygając „w bezruchu niczym figury kamienne na mogiłach” (s. 72); przyczyną drugą jest rozpacz, desperacja niewolników, którzy pozbawieni ojczyzny utracili wiarę w nadrzędny sens codziennych czynności; przyczyna trzecia wskazuje na wyraźny związek Bohini z Kompleksem... i Małą apokalipsą — to podejrzliwość, stan wiecznego niepokoju spowodowanego wszechobecnością szpicli (s. 116), powolne zwycięstwo „maski” i jej ideologii („Nazwisko przyjąłem rosyjskie, ale serce zostało polskie”, mówi Korsaków, który za zasługi otrzymał od cara
— 173 —