To było późną jesienią 1902. Siedziałem w parku Akademii Wojskowej w Wiener Neustadt, wśród sędziwych kasztanów, i czytałem książkę. Zatopiony w lekturze, ledwo zauważyłem, że przysiadł się do mnie jeden z naszych profesorów; był to jedyny nieoficer w tym gronie, pastor akademicki Horaćek, człowiek uczony i obdarzony wielkim sercem. Sięgnął po tom, który trzymałem w ręku, obejrzał okładkę i pokręcił głową. „Poezje Raine-