Indianie Pawnisi uznają Tirawa atius, „Tirawę, ojca wszechrzeczy”, stwórcę wszystkiego, co istnieje, i rozdawcę życia. Stworzył on gwiazdy, aby kierować krokami ludzi; błyskawice są jego spojrzeniami, a wiatr jego tchnieniem. Kult jego zachowuje jeszcze wyraźne rysy uraniczne. Siedziba jego znajduje się ponad chmurami, w niebie, które nigdy nie ulega zmianom. Tirawa staje się szlachetną postacią religijną i mityczną. „Biali mówią o ojcu niebieskim, my o Tirawie atius, ojcu z wysokości, lecz nie wyobrażamy sobie Tirawy jako osoby. Wyobrażamy go sobie w każdej rzeczy... lecz nikt nie wie, jaki jest jego wygląd” (Pettazzoni, s. 287).
14. „Deus otiosus”. Ubóstwo tettŁfra — tzn. głównie brak sakralnego kalendarza periodycznych rytów — iest cecha charakterystyczną wipkg7nrni Wg/nr nrnbiinńTlirirb 1, Semangom na Półwyspie Malaj-skirn znana jest najwyższa istota Kari, Karei lub Ta Pedn o wzroście przewyższającym człowieka i niewidzialna. Mówiąc o niej Seman-r gowie nie twierdzą wyraźnie, że jest ona nieśmiertelna, choć zapewniają, że istniała ona zawsze. Istota ta stworzyła..wszystko oprócz ziemi i człowieka, będących dziełem Ple, innego bóstwa, które jest jej podporządkowane (Skeat i Blagden, Pagan Races of the Malay Peninsula, t. II, s. 239, 297, 737 ns.). Uwaga, że nie Kari stworzył ziemię i człowieka, jest znamienna; świadczy ona o uproszczonym sformułowaniu transcendencji i pasywności naczelnego bóstwa, zbyt oddalonego od ludzi, by zadośćuczynić ich licznym potrzebom religijnym, ekonomicznym i życiowym. Podobnie jak inni naczelni bogowie niebiańscy Kari zamieszkuje w niebie i ukazuje swą złość rzucając.. gromy; zresztą jego. imię oznacza „grom” („burza”). Jest wszechwiedzący, gdyż widzi wszystko, co się dzieje na ziemi. Dlatego jest on „w pierwszym rzędzie prawodawcą, który kieruję społecznym życiem ludzi lasu i zazdrośnie czuwa -nad przestrzeganiem swoich przykazań” (Schebesta, Les Pygmees, s. 148). Nie jest on przedmiotem właściwego kultu; jedynie w wypadku rozpętania się huraganiLJ52jSywa-«ię--ge-ekładając mu krwawe ofiary ęjsspiacyjne ł.
Podobna sytuacja zachodzi u większość! ludów afrykańskich: wielki Jłóg-nicbiaiTski, najwyższa istota, stwórca wszechmocny, spełnia nieznaczna tylko role w ż.vcjp teligjjąyca piprnipnia jest on zbyt daleko hik-jest za dobry. _abv potrzebować kultu w pełnym tego słowa znaczeniu; wzywa się go jedynie w ostatecznym wypadku. Tak na przykład Jorubowie z Wybrzeża Niewolników wierzą w boga niebios, któremu na imię Piorun idosł. „właściciel nieba”). Bóg ten rozpoczął dzieło stworzenia świata, ale dokończenie go oraz zarządzanie światem .powierzył podrzędnemu bogu, Obatali. Olorun natomiast wycofał-się definitywnie ze spraw ziemskich i ludzkich i nie posiada, ani świątyń, ani posągów, ani kapłanów. Wzywa się go., jednak W ostateczności, W wypadku kięski^ęEYazpp s. 119 ns.).
U Fangów z byłego Konga Francuskiego Nzame InK Nsambe — stwórca i pan nieba i ziemi — odgrywał ongiś dość ważną rolę w życiu religijnym plemienia (można się tego domyślić na podstawie mitów i legend), a obeottie-gsgedł-na-dmgi plan- (Frazer, s. 135). Nzambi u plemion Bantu również jest wielkim bogiem niebiańskim, który wycofał się z kultu. Tubylcy uważają go za wszechmocnego,1 dobrego i sprawiedliwego, ale właśnie dlatego nie czczą go i nie przedstawiają go pod żadną postacią materialną, jak to czynią z innymi bogami i duchami (Frazer, s. 142 ns.). U Basongów. stwórca niebieski F.file M okuł u nie posiada kultu i wzywa się go wtedy tylko, gdy się składa przysięgę (tamże, s. 149). Hererowie, jeden ze szczepów Bantu z Południowo-Zachodniej Afryki, nazywają swego boga Ndjamhi Schronił się on do nieba pozostawiając ludzkość w rękach niższych bogów, toteż ni£_j£slj}xz£iłR?jatem..czci. „Dlaczego mieli- 2 3
53
Pettazzoni, Dio, s. 365, wylicza listę pierwotnych bogów niebiańskich nie posiadających wcale kultu lub posiadających tylko nieliczne elementy kultowe. Listę tę należy poprawić i uzupełnić dokumentacją zebraną i omówioną przez Schmidta w sześciu pierwszych tomach jego dzieła Ursprung der Gottesidee (badania Schebesty u Pigmejów, Gusindego i Koppersa u Selknamów, Vano-verbergha u Negrytów na Filipinach itd.). Por. niektóre wskazówki- w bibliografii dodanej do tego rozdziału.
1 Schebesta był pierwszym Europejczykiem, który był świadkiem tej ceremonii. Podczas burzy Semangowie kaleczyli sobie nogę nożem bambusowym
wypuszczali kilka kropli krwi na ziemię (ofiara ku czci bogini Manoid), resztę zaś krwi rozpryskiwali na cztery strony świata krzycząc: „Odejdź, odejdź, odejdź!” i wzywając boga grzmotu: „Ta Pedn, nie jestem zatwardziały, plącę za swoją winę. Przyjmij mój dług, spłacam ci go” lub też „Oh, oh, uważaj, słuchaj i nakłoń ucha. Ta Pedn. Nie wprowadzam cię w błąd, płacę za swoją winę. Boję się grzmotu!” (Schebesta, s. 149: Schmidt, t. III, s. 178 ns., 190 ns.). Ta krwawa ofiara ekspiacyjna, dzięki której Semangowie „spłacają” za swoją winę dług wobec boga (niebiańskiego) grzmotu, jest ich jedynym aktem kultu. Nie znają oni żadnej innej modlitwy.