samienia podmiotu jest w zasadzie prosta. Sytuuje się on najczęściej wobec adresata wyraziście i w bezpośrednich zwrotach do niego zaznacza swą obecność. Dość często, ale nie zawsze podpisuje się też imieniem i nazwiskiem pod listem. To wyraziste ujawnienie własnej osoby sprawia, że w wypadku listu dedykacyjnego jesteśmy skłonni całkowicie utożsamiać postać „wypowiadającą” z autorem i odczytywać jej zwierzenia jako autobiograficzne. Kłopot-tylko z tym, że te opowieści „o sobie” mają dość enigmatyczny charakter:
Godzieneś wielkiej dzięki ode mnie, cny Panie,
Za chęci twe i ono łaskawe staranie,
Któreś też o mnie czynił. Czymeś mię tak sobie Zniewolił, iż też i ja muszę służyć tobie.34
Wiele uwagi poświęcili badacze Roździeńskiego tym wersom, wiele hipotez na temat jego powiązań z Andrzejem Kochcickim sformułowali, ale dopóki sprawa nie zostanie poparta jakimś dokumentem historycznym, nic pewnego o niej,nie potrafimy powiedzieć, i nie .jest wykluczone, że właściciel Kochcic niewiele zrobił dla Roździeńskiego, a konwencja listu dedykacyjnego nakazywała przy opisie, zasług protektora faktycznego lub potencjalnego uderzać w wielki dzwon.'
Na tym drobnym przykładzie pokazaliśmy, że wszelkie zwierzenia (czy raczej pseudozwierzenia) autobiograficzne w listach dedykacyjnych należy odczytywać mając w pamięci cechy gatunku, w którym przesada jest tworzywem i podstawowym chwytem.
Bez większego ryzyka można zaś mówić o obrazie autora8?, który utrwala się w świadomości czytelnika w wyniku lektury listu. Autor mówi o sobie tylko to, co chce, aby wiedział o nim po pierwsze — adresat listu, po drugie — każdy inny czytelnik. A z tego, co mówi i w jaki sposób mówi, można ewentualnie wyciągnąć wnioski dotyczące osobowości pisarza36. Osobowość tę zdradzają „cechy ekspresywne wy-
34 W. Roździeński: Officina ferraria abo huta i warstat z kuźniami szlachetnego dzieła żelaznego. Oprać.. R. Pol lak, M. Radwan i S. Rospond. Wrocław 1962, s. 17—18. Biblioteka Pisarzy Śląskich. Seria A, nr 1.
35 Popularny od wielu lat w badaniach teoretycznoliterackich problem obrazu autora zawartego w dziele niezwykle trafnie zasygnalizował Kochanowski w poetyckiej wypowiedzi w Marszałku {Dzieła polskie, s. ,124):
„[...] a to masz rym k’temu.
Który ja myślę podać wiekowi przyszłemu Za swój właściwy wyraz, skąd mam być znajomy.
Jako mi Muza tuszy, choć w twarz nieznajomy.”
Przytoczony fragment Marszałka jest jeszcze jednym dowodem genialnej świadomości czarnoleskiego twórcy oraz świadectwem doskonałego rozumienia mechanizmu działania dzieła literackiego.
36 J. Trzynadlowski pisze: „Forma i układ listu oraz dobór środków wyrazu stają się źródłem dodatkowej wiedzy o nadawcy i odbiorcy. Z założeń teorii informacji wiadomo bowiem, że informacją jest również sam sposób przeka-powiedzi, bo jako przyczynowo zależne od cech nadawcy, wyrażają go w pewien sposób”37. Popatrzenie zatem na list z punktu widzenia osoby wypowiadającej powinno także pomóc w bliższym określeniu jego mechanizmu.
Dużą ostrożność musi też zachować badacz w odczytywaniu charakterystyki postaci adresata listu, z tym że panegiryzm w ujęciu jego sylwetki rzuca się w oczy wyraziście i stosunkowo łatwo oddzielić można wypowiedź zawierającą konkretną informację od frazesu. Teorie starożytnych epistolografów nakazywały w liście „wyczarować postać adresata”38. Autorzy tekstów dedykacyjnych realizowali ten postulat chyba najprościej, jak można było: poprzez charakterystykę-pochwałę. Zresztą sposób mówienia o adresacie ukierunkowany był wymaganiami retoryki ostentacyjnej. Celem jej — według Arystotelesa — była pochwała lub potępienie. Ów rodzaj obejmował mowy pogrzebowe, pochwały osobistości publicznych, przemówienia patriotyczne sławiące miasta albo jego obywateli, poważne i żartobliwe panegiryki. Cycero dopowiadał, że retoryka ostentacyjna (panegiryk, laudatio) powinna eksponować przede wszystkim cnoty uważane za pożyteczne „nie tyle dla posiadaczy, co dla ludzkości w ogóle”, dlatego też najlepiej, by pochwała „dotyczyła czynów, które zdają się być popełnione bez korzyści i nagrody”. Kenneth Burkę określając tradycyjne zasady retoryki zauważa, że ostentacyjna, „będąc retoryką popisu, miała często na względzie zdobycie pochwał publiczności nie dla omawianego tematu, lecz dla samego mówcy”39.
(Chwalili zatem pisarze wybranych patronów dzieła, kreowali idealne wizerunki władców, mecenasów, rycerzy, dobrych panów, czcigodnych matron itp. Dedykacje pełniły przy tej okazji określone funkcje dydaktyczne, wskazywały postaci wzorcowe, godne naśladowania40^
zy wania informacji. Ten sposób przekazywania danych określa w pewnym, nieraz bardzo wysokim stopniu stosunek zachodzący między nadawcą i odbiorcą, określa mentalność, osobowość, pozycję ich obu.” (Małe formy literackie. Wrocław 1977, s. 86).
37 W. Górny: Struktura tekstu na tle struktury języka. W: Problemy teorii literatury. Wybór prac H. Markiewicz. Wrocław 1967, s. 64.
38 J. S c h n a y d e r: Wstęp, s. XLIII.
39 K. Burkę: Tradycyjne zasady retoryki. Przeł. K. Biskupski. „Pamiętnik Literacki” 1977, z. 2, s. 239—240.
40 B. Rok omawiając dedykacje w kalendarzach Duńczewskiego, określił je jako genealogiczno-panegiryczne i stwierdził, że kreowały one określony wzorzec rycerza-Sarmaty, a także czcigodnie żyjącego katolika. Dodał przy tym, iż wzorzec ten „nie znajdował absolutnie jakiegokolwiek odbicia w mrocznej rzeczywistości czasów saskich. [...] Ideał szlachcica przedstawiony przez Duńczewskiego był martwym manekinem dawno minionych czasów.” (Panegiryczne dedykacje z kalendarzy Duńczewskiego. Szlachecki ideał Sarmaty czasów saskich. „Śląski Kwartalnik Historyczny »Sobóika«” 1975, nr 2, s. 343—353). Wydaje nam się jednak, że w owych mrocznych czasach ideał ten spełnić miał określone zadania dydak-tyczno-polityczne i nieważne jest, czy tacy ludzie byli w rzeczywistości, czy też nie. Chodziło o to, aby pojawili się tacy. Por. także J. Tazbir: Wzorce osobowe szlachty polskiej w XVII wieku. „Kwartalnik Historyczny” 1976, nr 4, s. 784—797.
v»
31