II. BĘDZIEMY
Radujmy się! radujmy wszyscy!
Bo będziemy! wszyscy będziemy!
Wszyscy będziemy na wieki!
Będziemy na wieki! na wieki!
Śmierci mistyczne leki Wyzwolą w nas nieśmiertelność,
Moc niezniszczalną, Cnót dzielność!
Zgryzą, odmyją, rozniosą,
Diamentową tez rosą,
Jednę po drugiej — zasłony,
Skorupy, szerści, opony Duszy odrodzonej!
Niebo i Ziemia przeminą,
Lecz nasze Duchy nie zginą.
Nowe zapalą się słońca,
Nowe zakwitną planety,
A Dusza, wciąż zmartwychwstająca Śród nich wciąż dążyć będzie do swej mety.
Będziemy, gdy Zło przeminie,
Gdy wszystkie dręczące przeciwieństwa 392
Znajdą się w tonie Krewieństwa,
Jak dzieci w większej rodzinie;
Jak powaśnione w deszcz dzieci,
Które znów bawią się razem serdecznie,
Gdy słońce prawdy zaświeci.
I jak Dygnitarze Niebiescy
Zjawią się Sity Wyższe, Tajemne Przyczyny,
Rozleglejsze Racje
Tego, co się nam dziś zdaje
Krzywdą, błędem, boleścią.
Nierozstrzygalną rozpaczą!
Ach! wtedy zachwycone oczy nasze zobaczą,
0 czym nie śmiało marzyć nawet serce!
Że nie było, nie ma ani jednej krzywdy Ni szkody,
Że nie umarł sromotnie heroj młody,
Ani zginął roztratowany motyl wiosną —
Że wszystkie — zemsty, błędu czy złości ofiary — W lepszym świecie wskrzesły —
1 pokonanym bólem wyżej rosną.
393